Amerykańskie trio The Bad Plus od początku kojarzyło mi się ze szwedzkim e.s.t. i nieodżałowanym Esbjörnem Svenssonem. Podobna ekspresja tylko mniej liryki. Dlatego wypowiedź pianisty Ethana Iversona odnosząca się do dziesięciu lat działalności zespołu, czego ukoronowaniem jest album "Never Stop", nie przekonuje mnie.
"Zawsze wierzyliśmy we własne pomysły, zawsze wierzyliśmy w muzykę, którą graliśmy i zawsze wierzyliśmy, że znajdziemy dla niej odbiorców". Nie wątpię, że jazz grany z ponadprzeciętną energią znajdzie słuchaczy. Mnie też się podoba, ale co do własnych pomysłów członków tria, mam wątpliwości.
Album "Never Stop" nie różni się od wcześniejszych płyt zespołu. Taka sama lawina dźwięków nacierająca na słuchacza od pierwszego utworu. Kompozycje nie są specjalnie wyszukane, nie urzekają melodiami. Magnesem dla słuchaczy pozostanie ekspresja, a dla mnie dodatkowo jakość nagrania kontrabasu, który jest tu wypchnięty bliżej słuchacza. Najlepiej w balladzie "People Like You" i nastrojowym Snowball". To muzyka koncepcyjna, która bardziej zaciekawi i podnieci na żywo. A jednak polecam The Bad Plus jako jazzowy budzik i mobilizator do działania.
Marek Dusza
EMARCY/Universal