Kiedy Włodek Pawlik przygotowywał się do nagrania albumu z bożonarodzeniowym repertuarem, była pełnia lata i 30-stopniowe upały. Ludzie spacerujący pod budynkiem UMFCh musieli być skonsternowani rozpoznając akordy kolęd "Cicha noc" czy "Bóg się rodzi", które ćwiczył pianista.
Trudne zadanie miał sam Włodek Pawlik, ale wczuł się w świąteczny nastrój nagrywając w sierpniu w studiu Lutosławskiego. Kiedy słucham albumu miesiąc przed świętami, już mam ochotę rozejrzeć się za choinką i usmażyć karpia.
To drugi album Pawlika z kolędami. Nakład poprzedniego "Kolędy polskie - Polish Christmas Carols" wydanego w 2004 r. został wyczerpany. Teraz otrzymujemy nowe i zupełnie inne interpretacje pianisty, który ma za sobą kolejne dziewięć lat intensywnej pracy na różnych, muzycznych polach: jazz, muzyka poważna, filmowa, poetycka i teatralna.
Kolędy Pawlika są nasycone głębszymi przeżyciami, jego akordy mają większy ciężar doświadczeń i życiowej mądrości. A jednak niektóre melodie, jak np. "Dzisiaj w Betlejem" intonuje z lekkością i radością dziecka, które cieszy się na pierwszą Gwiazdkę i czeka z niecierpliwością, aż odpakuje swoje prezenty.
"Kolędy polskie" to album doskonały na prezent, a słuchać go będziemy długo po świętach. Pawlik znalazł bowiem w kolędach uniwersalne melodie i uczynił z nich jazzowe standardy.
Marek Dusza
PAWLIK RELATIONS