Jeszcze nie minęła połowa 2016 roku, a John Zorn wydał w wytwórni Tzadik już cztery własne albumy. Przedostatni, jak na razie, w serii "The Book of Angels" nosi numer 27 i tytuł "Flaga".
Swoje kompozycje artysta dedykuje upadłym aniołom i kolejne tytuły nazywa ich imionami. Szatański to projekt, ale muzyka ciekawa, tym bardziej, że każdy album, każdy zestaw utworów nagrywają inni muzycy. A John Zorn współpracuje z najlepszymi, jakich ma w Nowym Jorku pod ręką, z wyjątkiem Wyntona Marsalisa.
Tym razem swoje osiem kompozycji powierzył pianiście Craigowi Tabornowi, który utworzył okazjonalne trio z kontrabasistą Christianem McBride`em i perkusistą Tyshawnem Soreyem. Taborn występował już w Polsce kilkakrotnie m.in. z Tomaszem Stańką, Dave`em Hollandem i solo. Jest jednym z najciekawszych pianistów średniego pokolenia. McBride jest klasą dla siebie, a młody Sorey jest niezwykle oryginalnym, ambitnym muzykiem. Grał u nas w duecie z trębaczem Tomkiem Dąbrowskim.
Taborn podkreślił w kompozycjach Zorna ich jazzowy charakter. Nawet jeśli temat ma wyraźną, żydowską melodię, pianista buduje wokół niej improwizacje daleko odbiegające od głównego motywu. John Zorn z wprawą wykorzystuje chwytliwe melodie sefardyjskich pieśni, a jazzmani skrzętnie to wykorzystują.
Na "Flaga: The Book of Angels Volume 27" trafiły tematy łagodne, wręcz balladowe, jak i dynamiczne, momentami wręcz agresywne ocierające się o free, a więc po zornowsku radykalne w odzieraniu muzyki z jej atrakcyjnych dla słuchacza elementów. Taki jest np. "Rogziel" - demon kompletnie zwariowany. Dzięki temu nawet wymagający słuchacz nie będzie się nudził.
Marek Dusza
TZADIK/MULTIKULTI