Znany z niesamowitych gitarowych brzmień weteran norweskiego jazzu zachwycił mnie albumem "Odyssey" już w 1975 r. Później wyczekiwałem każdej nowej płyty, za każdym razem podziwiając niesamowitą wyobraźnię artysty.
Swoim koncertem na festiwalu Jazz na Starówce w sierpniowy wieczór 2019 r. grupa Terje Rypdala stworzyła niemal oniryczny nastrój przyprawiony rockową energią. Koncert przypomniał mi nastrój "Odyssey" i spytałem muzyków schodzących ze sceny na Rynku Starego Miasta, kiedy nagrają płytę z tym repertuarem. Usłyszałem, że nagranie już jest i oto we wrześniu trafiło do sklepów w postaci "Conspiracy".
Tak też nazywa się nowy zespół gitarzysty: Stale Storlokken – instrumenty klawiszowe, Endre Hareide Hallre – bas i Pal Thowsen – perkusja. Terje Rypdal Conspiracy Group miała bodaj ostatnią szansę nagrania jej w Rainbow Studio w Oslo, które już nie istnieje.
Dla Terjego Rypdala jest to pierwszy studyjny album dla ECM-u po 20 latach przerwy. Thowsen, stary wyjadacz norweskiej sceny i dawny współpracownik Rypdala, wprowadza niepokojące, poszarpane rytmy. Przeciągłe akordy bezprogowego basu przypominają mi Jaco Pastoriusa, ale i Sveinunga Hovensjo z "Odyssey".
Storlokken używa najróżniejszych brzmień klawiszowych instrumentów, w tym boskich organów, poszerzając kosmiczną przestrzeń kreowaną przez Rypdala. Prawdziwy odlot, jak za dawnych lat.
Marek Dusza
ECM/Universal