Niesamowity mistrz bluesa, Buddy Guy, wydał nowy album na swoje 89. urodziny. I to jaki! Słucham go codziennie, o różnych porach dnia, z niesłabnącym zachwytem. Trzy lata temu wydał znakomite CD "The Blues Don’t Lie", nagrodzone ósmą statuetką Grammy w kolekcji.
Sądzę, że nowa produkcja powtórzy sukces w 2026 r. Buddy, który uwielbia gitarowe solówki wśród publiczności, i to niezależnie od tego, jak wielka byłaby sala, nawiązując najlepszy możliwy kontakt z fanami, wyruszył w trasę koncertową po USA. Oby dotarł do Europy, bo ma to być jego ostatnie tournée.
Album "Ain’t Done With The Blues" został nagrany w Blackbird Studio w Nashville, a gośćmi byli znakomici gitarzyści i wokaliści: Christone "Kingfish" Ingram, Joe Walsh, Joe Bonamassa, Peter Frampton i śpiewająca grupa The Blind Boys of Alabama.
Buddy Guy zebrał wyjątkowe grono partnerów, organizując radosne jam session. – Ten album to opowieść o tym, skąd pochodzę, dokąd zmierzam i od kogo się uczyłem – zwierza się. –Muddy Waters, Howlin’ Wolf, Little Walter, Sonny Boy, B.B. King… mógłbym wymieniać bez końca.
Powtarzali mi: 'Jeśli mnie przeżyjesz, nie przestawaj grać bluesa'. Staram się dotrzymać tej obietnicy – dodaje. Jakże piękna to dewiza, trzymająca muzyków na właściwym kursie, a słuchaczy uśmiechniętych i skorych do zabawy.
Marek Dusza
Silvertone/RCA Records