Lód topnieje i zamienia się w wodę, a woda w parę. To takie naturalne. I gdy od lat słuchamy kolejnych albumów Antony`ego Hegarty`ego można mieć wrażenie, że on sam także pochodzi z samej natury. Więc skąd jest sama muzyka?
Choć płynie z głośników, myślimy: ze ścian, sufitu i podłogi. Czasem też wydaje się, że to taki zamknięty obieg, który pochodzi z naszego serca i trafia prosto do niego. "Swanlights" ukazuje się zaledwie rok po "The Crying Light", mimo że standardowe przerwy między kolejnymi płytami artysty wynoszą średnio pół dekady. Mimo to, jest jak zwykle eterycznie, wokalizy kwitną, a pianino rytmicznie wygrywa lamentujące melodie. Choć "Swanlights" nie da się porównać z "I Am A Bird Now", które w mojej głowie zasługuje na ocenę 5/5, jest to kolejna solidna płyta Antony'ego - nie tylko genialnego indywidualisty, co udowadnia przez zaśpiewanie z Bjork. Poza tym mistycznym duetem, zwraca uwagę magnetyczny i wyjątkowy przez swoją rozbudowaną formę utwór "Christina's Farm" z umiejętnie budowanym napięciem, który kończy płytę. Sprytnie, bo znów chcemy więcej.
M. Kubicki
Secretly Canadian