Są albumy, które nie od razu trafiają do słuchacza. Po pierwszym przesłuchaniu najnowszej płyty Cat Power byłem mocno rozczarowany. Po rewelacyjnym "The Greatest" czy będącym udaną wycieczką w przeszłość, coverowym albumie "Jukebox" od artystki tej klasy oczekiwałem czegoś wyjątkowego.
Po kilku kolejnych przesłuchaniach zmieniłem jednak zdanie i doceniłem "Sun". Dziewiąty w jej karierze album atakuje futurystycznym brzmieniem. Co prawda artystka wciąż porusza się w obrębie alternatywnego rocka, ale jej piosenki stały się zdecydowanie pogodniejsze. "Ruin" ozdabia latynosko brzmiący fortepianowy loop. W "3,6,9" i w mocno podlanym elektroniką "Real Life" Cat Power pokazuje, że jeśli tylko zechce, może stworzyć electro-popowy przebój.
W folkowo-triphopowym "Human Being" śpiewa niczym Sinead O`Connor. Kluczowym nagraniem na płycie jest blisko 10-minutowy, transowy "Nothin But Time" z gościnnym udziałem Iggy'ego Popa. Garażowe, niemal punkowe brzmienie Cat Power generuje w zamykającym album "Peace And Love".
Grzegorz Dusza
Matador / Sonic