The King of Cool żyje! Podobnie jak Elvis i Sinatra.
To znaczy ich piosenki nigdy nie umrą, nie zostaną
zapomniane. Król luzaków zmarł w 1995 r. i nie miał
okazji nagrać albumu z duetami. A Sinatra wydał ich
aż dwa, bo każdy chciał z nim zaśpiewać.
Od czego
jest więc technika? Przecież Natalie Cole zaśpiewała
z ojcem Unforgetable, kiedy ten już nie żył. Na ostatnim
North Sea Jazz Festival Paul Anka zaśpiewał kapitalne
"duety" z Sammy Davisem jr. i Frankiem Sinatrą.
Jest więc na nie moda i trudno się dziwić.
Głos Dean
Martin miał ujmujący, śpiewał lekko i przyjemnie. Na
jego tle każdy wypadnie bardzo dobrze, a aranżacje
jego piosenek można uznać za klasyczne. By nagrania
zabrzmiały współcześnie, orkiestrę nagrano ponownie.
Sympatycznym zabiegiem jest pozostawienie
rozmów ze studia. Martin zawsze wtrącał jakiś dowcipny
komentarz.
Wśród wokalistów, którzy zapragnęli zaśpiewać
z mistrzem, znaleźli się m.in.: Joss Stone (nie wypadła
najlepiej), Robbie Williams (trudno rozpoznać jego
głos), Martina McBride (miła piosenka na czasie Baby,
It?s Cold Outside). Niezapomniany hit Everybody Loves
Somebody wybrał Charles Aznavour.
Ciekawostką są
dwie piosenki zaśpiewane przez aktora Kevina Spaceya,
miłośnika swingu. W jednym utworze na trąbce
zagrał Chris Botti. Przyjemnie słucha się tego albumu,
myślę, że świetnie wpasuje się w rodzinną, świąteczną
atmosferę.
Marek Dusza
CAPITOL/EMI RECORDS