Kenneth Gorelick znany jako Kenny G sprzedał więcej płyt niż jakikolwiek instrumentalista w historii - 48 milionów. Daje mu to pozycję w trzeciej dziesiątce amerykanskich artystów. Nikt nie może mu odmówić wirtuozerii w grze na saksofonie sopranowym ani talentu zjednywania sobie słuchaczy słodkimi melodiami. Ale tak jak łatwo muzyka Kenny’ego G wpada w ucho, tak szybko wypada, a po krótkiej chwili nuży. Myślę, że powinien wydawać single - jeden, dwa utwory wystarczą.
Kenny G jest prekursorem smooth jazzu. Już jego drugi i trzeci album sprzedały się w milionowych nakładach, a czwarty "Duotones" (1986) osiągnął 5 mln. Absolutny rekord ustanowiła płyta "Breathless" - 15 mln na całym świecie, a świąteczna Miracles" - 13 mln. Łatwiej wyliczać sukcesy komercyjne artysty niż pisać o walorach artystycznych nowej płyty. To zgrabnie zaaranżowane tematy z wyrazistymi partiami solowymi. W dwóch utworach wystąpili gościnnie wokaliści: Robin Thicke i Kenny "Babyface" Edmonds, przynajmniej jakaś ciekawa odmiana. W sumie miła muzyczka do galerii handlowych.
Marek Dusza
Concord/Universal Music