Mike`a Pattona można kochać albo nienawidzić, ale ciężko go nie doceniać za podejście do tworzenia muzyki. Od zamknięcia tematu dyskografii Faith No More spokojnie można powiedzieć, że nie tyle nagrywa dla niszy, ale ją wręcz tworzy.
Po szalonych projektach Fantomasa i nieco bardziej stonowanych duetach w Peeping Tomie, Mike Patton postanowił odświeżyć włoskie piosenki popowe z przełomu lat 50. i 60. Pomijając swój kiepski, amerykański akcent, postanowił ubarwić tradycyjne utwory charakterystycznymi dla siebie sztuczkami głosowymi. Choć jest to najlepszy solowy krążek w jego wykonaniu, i tak trudno traktować tę płytę inaczej niż w kategorii ciekawostki. Pomysł i formuła to nie wszystko, bo kiedy przychodzi czas, żeby po raz drugi posłuchać "Mondo Cane", okazuje się, że o wiele przyjemniejsze będzie robienie spaghetti i patrzenie na Monicę Bellucci. Makaroniarze tego raczej nie kupią, a Amerykanie nie będą w ogóle zainteresowani tematem. Dla kogo więc jest ta płyta? Pewnie po raz kolejny głównie dla samego Pattona i jego wiernych fanów.
M. Kubicki
IPECAC RECORDINGS