Debiutancka płyta Toma Odella "Long Way Down" rozeszła się w ponad milionowym nakładzie, a on sam został uhonorowany nagrodą BRIT Awards. Spodobał się również w naszym kraju, gdzie jego album pokrył się złotem, a koncert na Orange Warsaw Festival okrzyknięto wydarzeniem.
Nazywanie go nowym Eltonem Johnem to przesada, ale młody Brytyjczyk ma wszelkie zadatki na artystę wielkiego formatu. "Chciałem, aby piosenki brzmiały wzniośle i dramatycznie - dużo smyków oraz melodii, które jeszcze bardziej podkreślają muzykalność utworów" – takiej płyty zapragnął sobie Tom Odell.
W dużej części mu się to udało. Za produkcję "Wrong Crowd" odpowiada Jim Abbiss (Arctic Monkeys, Kasabian, Adele). Utwór tytułowy to ich wspólne dzieło. Pulsujący rytm w średnim tempie wzbogacony o syntezatory i gitary oraz natchniony wokal Odella stanowią doskonałe wprowadzenie do płyty.
Ukłonem w stronę list przebojów jest taneczny "Magnetised". To nie jest jednak poletko, na którym Brytyjczyk czuje się najlepiej. Bardziej interesująco wypada w soulowym "Concrette", zaśpiewanym jakby pod Prince'a. Wokal, pianino i smyczki pięknie współgrają w niemal filmowej balladzie "Constellations".
Popis falsetowego śpiewu mamy w urokliwym "Sparrow", a mocniejsze rockowe brzmienie w "Daddy". W każdej piosence na tej płycie słychać, jak wszechstronnym i utalentowanym wokalistą jest Tom Odell.
Grzegorz Dusza
SONY