"Dreamer" Michała Szpaka był z pewnością jedną z najbardziej wyczekiwanych premier tego roku w Polsce. Kto spodziewał się fajerwerków, ten może być zawiedziony. Kto zaś oczekiwał potwierdzenia talentu młodego wokalisty i kontynuacji raz obranej stylistyki, z pewnością się nie zawiódł.
Tym razem artysta zdecydował się na w pełni anglojęzyczny album, sugerując, że interesuje go nie tylko krajowy rynek. Świadczy o tym dobór i różnorodność piosenek. Bardzo dobrym wprowadzeniem jest melodyjny, utrzymany w pop-rockowej stylistyce "Dreamer" z podtytułem "Thanks To You My Friends". Stadionowy refren sprawdzi się z pewnością podczas występów na żywo.
Zaśpiewany z przejęciem "King of the Seasons" daje dobre pojęcie o jego nieprzeciętnych umiejętnościach wokalnych. Moim faworytem na płycie jest ballada "Blue Moon", jakby żywcem przeniesiona z lat 80., kiedy główny nacisk w piosence kładziono na linię melodyczną. W tym kierunku zmierza także bardziej mroczny "Don’t Poison Your Heart". Lekko jazzujący klimat, niczym z piosenek George’a Michaela, ma nastrojowy "Stronger".
Mimo zróżnicowania materiału, płyta "Dreamer" jest spójna. Michał Szpak ma pomysł na karierę i realizuje go z konsekwencją. Tym albumem bardzo pozytywnie mnie zaskoczył.
Grzegorz Dusza
Sony Music