Słuchając najnowszego albumu Bon Jovi wręcz nieprawdopodobnym wydaje się, że kiedyś był to jeden z najpopularniejszych zespołów świata, sypiący superhitami jak z rękawa. Żadna z piosenek z "The Circle" nie zasługuje na miano przeboju, a muzycy wydają się być już mocno zmęczeni rolą rock'n'rollowych herosów.
"We Weren`t Born To Fallow", "Brokenpromiseland" czy "Work For The Working Man", przypominający trochę słynny "Livin' On The Prayer", mają nawet skoczne refreny, ale to żadna pociecha, bo w głowie nie zostają na dłużej. Ta płyta miała być powrotem do rockowego grania, po kompletnie nieudanym "Lost Higway", na którym Jon Bon Jovi i jego kompani flirtowali z country. Owszem, sporo tu gitar, ale dla potrzeb komercyjnych stacji ich brzmienie zostało mocno stępione.
Grzegorz Dusza
UNIVERSAL MUSIC