Ci, którzy pokochali Iron And Wine za poprzedni album "Kiss Each Other Clean", nie mogą przeoczyć nowego, piątego krążka grupy. Aby zrealizować swoją wizję, lider formacji Sam Beam zaprosił do nagrań cały tabun muzyków związanych z nowojorską sceną.
Towarzyszą mu m.in. klawiszowiec Rob Burger z Tin Hat Trio, basista Tony Garnier z zespołu Boba Dylana, jazzowy perkusista Brian Blade, sekcja dęta, kwartet smyczkowy, żeński chórek, a nad całością czuwał producent Brian Deck (Modest Mouse).
Choć Iron And Wine przypisywani są do nurtu alt country, to twórczość grupy wymyka się jednoznacznym ocenom. Bo oprócz zdecydowanie countrowej piosenki "Baby Center Stage", mamy na płycie bluesowy temat "Lovers Revolution", piosenki odwołujące się do soulu, folku, rocka, a nawet popową balladę, jakiej nie powstydziliby się Bee Gees ("Joy").
Anielski głos Sama Beama może się kojarzyć z Timem Buckleyem, Harrym Nilssonem i Brianem Wilsonem. Amerykanin jest zafascynowany także innymi wielkimi wokalistami-autorami piosenek z lat 60. i początku 70., jak Cat Stevens i Van Morrisson. Iron And Wine nawiązują do retro-popu, ale robią to z wielkim wyczuciem. Muzyka z płyty brzmi naturalnie, nie męczy, działa relaksacyjnie.
Grzegorz Dusza
4AD / SONIC