Kolejny album Marilyna Mansona to następna transformacja niegdysiejszego mistrza w szokowaniu ludzkości. Artysta wraz z pomocą swojego najlepszego przyjaciela, który wrócił do zespołu, Twiggy'ego Ramireza, nagrał najbardziej osobisty album w swojej karierze. Choć na "The High End Of Low" nie zabrakło tradycyjnych dla Mansona komentarzy o tematyce polityczno-religijnej, główną osią jest tu jego życie prywatne, a przede wszystkim związki, do których nigdy nie miał specjalnie szczęścia.
Pod względem muzycznym, dzięki wspomnianemu przemeblowaniu w składzie, mamy do czynienia ze świeżym, mocno gitarowym materiałem. "The High End Of Low" jest wypadkową tego, co przez dwie dekady działo się w historii zespołu. "Pretty As A Swastika" przypomina brud i zadziorność "Antichrist Superstar", a "Arma-goddamn-motherfuckin-geddon" wpada w ucho, jak chwytliwe hity z "Mechanical Animals".
40-letni rockman choć nie przeraża, jak kiedyś, swoim wizerunkiem, na pewno zaskoczy niejednego słuchacza dojrzałością, jaka chyba w końcu daje mu się we znaki. To kolejna metamorfoza artysty wyznaczająca następny intrygujący punkt w jego dyskografii, w której z jednej strony słuchamy 9-minutowego epickiego eksperymentu ("I Want To Kill You..."), a z drugiej prawdziwej ballady miłosnej ("Running To The Edge Of The World").
M. Kubicki
UNIVERSAL