Zawsze ceniłem Stereophonics za ich szczere melodyjne granie, bez zbędnych ozdobników. Choć walijska grupa wypłynęła na fali popularności britpopu, to nigdy nie zdobyła sławy, na jaką zasługiwała. Z każdą płytą ich muzyka nabierała szlachetności, by na ósmym krążku "Graffiti On The Train" sięgnąć niemal doskonałości.
Znakiem rozpoznawczym Stereophonics jest naturalnie zachrypnięty głos wokalisty i lidera grupy Kelly`ego Jonesa o barwie przypominającej Bryana Adamsa. Doskonale sprawdza się on zarówno w szorstko brzmiących hałaśliwych gitarowych utworach, jak i chwytających za serce balladach.
Tym razem grupa bardziej postawiła na nastrój i klimatyczne brzmienie z pogranicza hard rocka, bluesa i country. Z powodzeniem wykorzystują smyczki i fortepian, które nadają ich nagraniom sentymentalny odcień. Dobrze się tego słucha, bo piosenki mają popową melodyjność i są dalekie od banału.
Grzegorz Dusza
EMI