Jeżeli lubujesz się czytelniku w depresyjnych klimatach i smutne płyty są ci najbliższe, być może właśnie czytasz o jednym z najważniejszych dla ciebie albumów tego roku. Tak przygnębiającą płytę poznaliśmy ostatnio dzięki debiutanckiemu dziełu Have A Nice Life.
Jeżeli po takiej rekomendacji ktoś nadal ma ochotę posłuchać "Hospice", niech pomyśli o jednej z pierwszych recenzji tej płyty. Stwierdzono wówczas, że gdyby Bóg nie stworzył światła, prawdopodobnie właśnie ten album słyszelibyśmy w ciemności.
Peter Silberman w wieku 23 lat stworzył tym samym dzieło kompletne. Nie ma tu wiele śpiewu. Dominują rytmicznie wypowiadane sentencje, układające się w całość bolesnej historii, w której dominują wypowiedzi głównego bohatera i jego ukochanej Sylwii. Jest to indie pop, ale brak podziału kompozycji na jakiekolwiek logiczne elementy a także sam ich klimat powodują, że nie tak łatwo ująć w kategorię "Hospice". Pewne jest tylko to, że trzeba z tą płytą uważać: psuje nastrój, boli, kłuje w sercu, a od pierwszych dźwięków trąbki wyciska łzy. Jest jednak perfekcyjnie zrealizowana i jeśli ktoś lubi tego typu wydawnictwa, może stać się jedną z jego ulubionych płyt.
M. Kubicki
THE ANTLERS