Trudno uwierzyć, że w przyszłym roku minie dekada od momentu, kiedy The Mars Volta rozpoczęło igranie z moją wyobraźnią jedną z najbardziej kreatywnych płyt tego wieku "De-Loused In The Comatorium". I choć na szóstej studyjnej płycie kontynuują obraną ostatnio ścieżkę uproszczeń w swojej muzyce, nadal jest to prog-rock i to wyższych lotów, niż to było w przypadku dwóch ostatnich prób.
Piosenki nawet gdy wpadają w szablonowe schematy, niepokojące dla fanów awangardy, bronią się jak zwykle warsztatem muzyków. Dodatkową energetyczną bombą jest nowy nabytek Mars Volty, bębniarz Deantoni Parks. Klimatyczne, dźwiękowe krajobrazy pięknie współgrają z gitarowym jazgotem. Choć narkotyczny i zakręcony singel "The Malkin Jewel" to dla mnie zwycięzca albumu, w ogólnym rozrachunku najlepiej wypadają niezwykle nastrojowe ballady na czele z "Trinkets Pale Of Moon".
Wizytówką The Mars Volta pozostały absurdalne liryki, jednak niezmiennie okazuje się, że stwierdzenie "w tym szaleństwie jest metoda" pasuje do muzyków jak ulał. Bez względu na uprofilowanie miłośnika progowych nut, "Noctourniquet" powinien być miłym doświadczeniem, serwowanym przez zespół, któremu się nie odmawia choćby jednego przesłuchania.
M. Kubicki
Warner