Paweł Kukiz ma prawo czuć się rozczarowany. Stracił prawo do posługiwania się nazwą Piersi, a przecież to on stworzył zespół i był jego twarzą. Jego koledzy ciągnęli w stronę muzyki biesiadnej, jarmarcznej i zabawowej, co mocno zaczęło Kukizowi ciążyć. Bo przecież czasy nie są wesołe, więc trudno śpiewać taki repertuar.
"Zakazane piosenki" są kontynuacją poprzedniego solowego albumu "Siła i honor". Teksty stały się jednak jeszcze ostrzejsze i bezkompromisowe. Kukiz rozdaje ciosy każdej politycznej stronie. Może uchodzić za prawicowego radykała, a za swoją misję uważa uchwalenie ustawy o jednomandatowych okręgach wyborczych.
Radykalny przekaz zyskał ekstremalną oprawę. Kukiz śpiewa bardzo emocjonalnie. "Zakazane piosenki" (tytuł zapożyczony z powojennego filmu o czasach okupacji) - to płyta jednoznacznie punkowa. Od początku do końca mamy tu ostrą gitarową jazdę, czasem ubarwioną dęciakami i rytmami ska.
Antysystemowy rock miał wzięcie i sens w latach 80., kiedy debiutowały Piersi. Obawiam się, że teraz przekaz Kukiza trafia w próżnię.
Grzegorz Dusza
SONY