Iron Maiden nagrali najdłuższy album w swojej 35-letniej historii. Na dwóch krążkach znalazło się 11 kompozycji trwających ponad 92 minuty.
Brytyjczycy powrócili do starej sprawdzonej koncepcji i zamiast nagrywać krótkie piosenki na listy przebojów, proponują zrealizowane z epickim rozmachem wielominutowe i wielowątkowe utwory. Najdłuższy "Empire of the Clouds" trwa osiemnaście minut, a najkrótszy "Tears of a Clown" - ledwo pięć. Imponująco prezentuje się przeszło trzynastominutowy "The Red and The Black".
Mamy tu wszystko, co najlepsze w twórczości Iron Maiden - podniosły klimat, zmienne tempo, gitarowe galopady, zgrabne solówki i natchniony śpiew Bruce`a Dickinsona. Brytyjscy heavymetalowcy najwyraźniej poszli w stronę art rocka. W ich kompozycjach znać fascynację Deep Purple, Wishbone Ash, a nawet Yes. Piosenki wzbogacili o partie klawiszy i smyczków.
Przebojowe riffy i zwartą konstrukcję mają otwierające drugi dysk "Death or Glory" i "Shadows of The Valley", balladowym klimatem urzeka "The Man of Sorrows". Progresywny heavy metal w wykonaniu Iron Maiden brzmi smakowicie, nie dziwi więc, że płyta zbiera same dobre recenzje.
Grzegorz Dusza
PARLOPHONE/WARNER