Już pierwszy rzut oka na okładkę sugeruje, z jaką muzyką będziemy mieli do czynienia. John Moreland zabiera nas w podróż po miejscach gdzie dorastał - amerykańskich bezdrożach, gdzie czas płynie wolniej i gdzie jedyną rozrywką jest sobotnia potańcówka w klubie.
Płyta "Big Bad Luv" powstała w Little Rock, a w jej nagraniu wzięli udział jego przyjaciele z Tulsy, gdzie stawiał pierwsze kroki na rockowej scenie. Wypełniają ją kompozycje silnie zakorzenione w amerykańskiej tradycji piosenki drogi. Mamy tu przegląd wszystkich stylów określanych mianem americany - od country i bluesa przez folk po teksańskie boogie.
John Moreland ma głos, który skupia na sobie uwagę, sprawia, że śpiewane przez niego piosenki brzmią szczerze i intrygująco. Barwą przypomina Bruce`a Springsteena, choć momentami potrafi być bardziej liryczny i uderzyć w tony zarezerwowane dla Boba Dylana i Leonarda Cohena. Za pomocą prostych środków i zwykle akustycznego akompaniamentu przenosi nas w miejsca, gdzie bije serce Ameryki.
Grzegorz Dusza
4AD/SONIC