Interpol, obok The White Stripes, The Strokes, Franz Ferdinand czy Artic Mankeys są uznawani za tych wykonawców, którzy wykreowali nowe oblicze indie rocka w XXI wieku. Piętnastą rocznicę wydania bestsellerowego debiutanckiego albumu "Turn On the Bright Lights" uhonorowali trasą koncertową, na której grali materiał z płyty w całości. To był bodziec do pracy nad szóstą w dorobku płytą.
Interpol odzyskał siły witalne, zatęsknił do czasów swojej świetności i w takiej atmosferze powstały pełne emocji premierowe kompozycje. "The Rover" ma w sobie tyle energii, że grupa śmiało mogłaby nazwać się metalową. "Stay in Touch" silnie nawiązuje do nowofalowego rocka lat 80. Swoje robi tu głos wokalisty przypominający posępny i zbolały śpiew Iana Curtisa z Joy Division.
"Flight of Fancy" z wyeksponowaną na pierwszy plan gitarą ujmuje melodyjnym refrenem. Dynamiczny, niemal punkowy " Number 10" opowiada o sekretnym, pełnym namiętności romansie biurowym. Wreszcie na sam koniec grupa zafundowała mroczną balladę "It Probably Matters". Muzyka na "Marauder" operuje bogactwem barw i nastrojów, uwodzi melodyjnością, wzrusza smutkiem, zachwyca wielobarwnością. Nowojorczycy z Interpol przetrzymali kryzys twórczy i znów czarują słuchaczy niebanalnymi piosenkami.
Grzegorz Dusza
Matador/Sonic