Po 6 latach przerwy powraca z nowym albumem Jason Pierce, aka J. Spaceman, czyli Spiritualized. Nowy materiał powstawał bez pośpiechu w małym wynajętym mieszkaniu, głównie przy pomocy laptopa. Dla miłośnika analogowych brzmień, jakim jest Pierce, cyzelującego każdy element muzyki, była to bardziej konieczność niż świadomy wybór. Zaważyły względy finansowe i zdrowotne. Po prostu, tak jest taniej i wygodniej. Efekt końcowy nie powinien jednak nikogo zawieść.
Jason Pierce przedstawia tu udany mariaż psychodelicznego space-rocka z elementami muzyki gospel i bogatych orkiestracji. Jego piosenki to takie miniopery, o podniosłym nastroju i monumentalnym brzmieniu. Słuchając ich, można przeżyć uniesienie, jak w rozpędzonym, zaśpiewanym z gospelowym chórem "On The Sunshine" albo doznać ukojenia przy leniwym bluesie "Damaged", okraszonym smyczkami i pozytywkową melodią.
Nawet prosty rock`n`rollowy temat z harmonijką ustną i gitarą "The Morning After" w wykonaniu Spiritualized ma znamiona kompozycji magicznej, a to za sprawą rozszalałej freejazzowej końcówki utworu. Brytyjczyk potrafi jednak okiełznać wszystkie żywioły i na sam koniec serwuje kołysankę-przytulankę "The Prize" oraz leniwy "Sail On Through".
Grzegorz Dusza
Bella Union/PIAS