Mija właśnie 50 lat odkąd Neil Young zawiązał formację Crazy Horse, która towarzyszyła mu w nagraniu wielu klasycznych płyt. "Colorado" jest pierwszym ich przedsięwzięciem od 2012 roku, kiedy światło dzienne ujrzał w dużej części improwizowany album "Psychodelic Pill".
Tym razem możemy mówić o zbiorze piosenek, choć - swoim zwyczajem - Neil Young zamieścił odlotowy, blisko 14-minutowy "She Showed Me Love". To kwintesencja crazyhorse’owego grania, samonakręcająca się torpeda z niekończącym się wspaniałym gitarowym solem Younga. Dla przeciwwagi, zwartą formę ma "Think Of Me" z akustyczną gitarą i harmonijką.
Nostalgiczny "Olden Years" niosą wysokie wysokie dźwięki gitary elektrycznej. Sposób śpiewania i gry kanadyjskiego barda jest tu tak charakterystyczny, że nie sposób pomylić go z kimkolwiek innym.
Duże wrażenie robi oparty na masywnym riffie "Help Me Lose My Mind", przypominający, dlaczego Neil Young został obwołany ojcem chrzestnym grunge’u. Delikatnie i krucho zabrzmiała folkowa ballada "Green Is Blue", a niemal szeptany "I Do" idealnie pasowałby do płyty "Harvest Moon".
Wszystkie teksty na płycie wyrażają troskę artysty o naszą planetę, którą bezmyślnie niszczymy. Jego przestroga to nie jakieś tam ględzenie starego człowieka, ale życiowy testament, który nam zostawia.
Grzegorz Dusza
Warner