Nie na taki album czekali fani Coldplay. Czy jednak należało oczekiwać, że ta jedna z najważniejszych grup tego tysiąclecia powróci do swoich rockowych korzeni, do czasów, kiedy stawiano ją obok Radiohead? Przecież z każdą kolejną płytą Brytyjczycy stawali się coraz bardziej popowym wykonawcą, a ich głównym celem stało się pisanie piosenek na listy przebojów.
O ile jeszcze można było im wybaczyć udział w nagraniach gości tej klasy, co Rihanna i Beyonce, to tym razem zdecydowanie Coldplay przesadzili. W piosence "My Universe" usłyszymy k-popowy boys band BTS, a w "Let Somebody Go" Chris Martin tworzy beznamiętny duet z piękną, ale mało wyrazistą Seleną Gomez.
"Music of the Spheres" wyprodukował Max Martin (Britney Spears, Katy Perry, Pink, Taylor Swift), który świetnie czuje nowe trendy, ale zupełnie nie ma w nim rockowego ducha. Wtłoczył Coldplay w schematy, na których opiera się obecnie muzyka taneczna, pozbawiając ich muzykę duszy. Dopiero na samym końcu pojawia się promyk nadziei w postaci dziesięciominutowej kosmicznej odysei "Coloratura".
W tej zaaranżowanej głównie na instrumenty klawiszowe kompozycji udało się grupie przywołać ducha twórczości Pink Floyd. Coldplay pojawi się w Polsce w przyszłym roku, dając koncert 8 lipca 2022 roku na stadionie PGE Narodowy.
Grzegorz Dusza
Warner Music