Damona Albarna znamy przede wszystkim jako lidera britpopowego Blur, pomysłodawcę multimedialnego projektu Gorillaz i założyciela rockowej supergrupy The God, The Bad & The Queen. Ale to nie koniec jego muzycznej aktywności, bowiem nagrywa także z artystami afrykańskimi, stworzył nawet operę.
Jego najnowszy projekt początkowo miał być orkiestrowym utworem zainspirowanym krajobrazami Islandii, gdzie ostatnio mieszka. Pandemia wymusiła jednak zmianę planów i w trakcie lockdawnu jego dzieło rozrosło się do pełnowymiarowego albumu z piosenkami. Dość niezwykłymi jak na tego artystę.
Na próżno szukać tu chwytliwych, dynamicznych nagrań okraszonych rockowymi gitarami czy utworów soulowo-hiphopowych. Album zdominowała melancholia. Damon Albarn dostosował swoją muzykę do krajobrazów widzianych zza okna. Płytę przepełnia mrok, chłód i spokój. Taki nastrój skłania go do wspomnień, pobudza wyobraźnię.
Wcale nie dziwi, że surowy islandzki klimat wykreował wykonawców pokroju Sigur Ros, Mum, Bjork czy Ólafura Arnaldsa. Damon Albarn idzie ich tropem, nawiązuje także do twórczości Davida Bowiego. Do udziału w nagraniach zaprosił gitarzystę Simona Tonga (The Verve), saksofonistę Mike’a Smitha i dyrygenta André De Riddera.
Grzegorz Dusza
PIAS/Mystic