Quentin Tarantino zawsze był perfekcjonistą, nie tylko w kwestii swoich filmów, ale również (niektórzy mówią, że przede wszystkim) - ich ścieżek dźwiękowych. Taka opinia pojawia się w bardzo wielu recenzjach jego specyficznych kompilacji muzycznych i jest ciągle aktualna. Nie inaczej jest w przypadku "Inglourious Basterds", czyli "Bękartów wojny".
Reżyser tradycyjnie już stawia na różnorodność epok, w których powstały poszczególne muzyczne kawałki, jak również na odmienność stylistyczną. Nikt inny nie zdecydowałby się na jednoczesne odświeżenie utworu "Ich Wollt Ich Waer Ein Huhn" wykonywanego w połowie lat 30. przez ówczesnego idola młodzieży Willy`ego Fritscha i, dajmy na to, "Cat People" Davida Bowie, lubianej, aczkolwiek od lat 80. zapomnianej kompozycji. Quentin Tarantino sprawia, że kolejne utwory, choćby w minimalnym stopniu nawiązujące do tematyki filmu, jakim jest II wojna światowa, tworzą szalenie spójną całość, którą już po raz kolejny spina w trzech momentach Ennio Morricone.
M.Kubicki
WARNER MUSIC