Czwarty z Brytyjczyków występujących w tym teście, jeśli chodzi o znaczenie rynkowe, idzie raczej w parze z Eposem (zgodzę się, że jest jednak trochę znaczniejszy), zostawiając robienie naprawdę dużych interesów firmom B&W i Mission.
Ale nie można odmówić Spendorowi, tak jak wielu mniejszym firmom, sukcesu w zdobyciu może niezbyt wielkiej, ale wiernej rzeszy wielbicieli, uważających się za audiofislką elitę o wyrobionym guście, odrzucających produkt masowy, a poszukujących kielicha Gralla głośnika czy wzmacniacza, który w cudowny sposób wprowadzi do krainy najwyższej (bo brytyjskiej) wierności.
Bardzo konserwatywnej konstrukcji Spendory (przynajmniej do pewnego czasu, a do dzisiaj w dużej części oferty) doskonale spełniają tego rodzaju indywidualne potrzeby mieć Spendora to coś więcej niż mieć pospolity głośnik.
Tradycjonalizm Spendora przez wiele lat odznaczał się zdecydowaną przewagą w ofercie konstrukcji podstawkowych. Później podłogowce zaczęły zdobywać coraz silniejszą pozycję, my możemy jednak pozostać w ulubionym nurcie Spendora.
Nie tyle możemy, co musimy jeśli chcemy mieć Spendora za mniej niż 3000zł, nie mamy żadnego wyboru, podłogowce są znacznie droższe. Spendor S-3/5 wraz z nieco większym podstawkowcem S-1 jest dodatkiem do serii FL znacznie większych konstrukcji wolnostojących.
3/5... coś mi to mówi. Oczywiście, to przecież symbol słynnego monitora, opracowanego przez inżynierów BBC na początku lat 70., na bazie głośników KEF-a, i produkowanego później na licencji przez kilka innych brytyjskich firm, w tym właśnie również Spendora, bodaj jeszcze w drugiej połowie lat 90..
Symbol naszego monitorka nawiązuje więc do niezwykłego wzorca, ale poza wielkością i zupełnie oczywistymi faktami konstrukcyjnymi (układ dwudrożny, głośniki na przedniej ściance, a nie z tyłu, itp.), nie ma z nim w zasadzie nic wspólnego.
Przepraszam poza jeszcze jedną rzeczą, wcale nie taką oczywistą ów dawny LS 3/5A miał obudowę zamkniętą, i taką też ma Spendor S-3/5, a rozwiązanie to należy dzisiaj do rzadkości (co łatwo udowodnić na przykładzie tego testu żadnej więcej obudowy zamkniętej).
Głośniki są już jednak zupełnie inne KEF dawno zaprzestał produkcji unitów do LS 3/5A, a były to przetworniki dość nietypowe, nie mające odpowiedników (kopułka wysokotonowa z mylaru kto dzisiaj wie, co to jest?).
Spendor zaproponował więc zestaw znany z większości innych swoich konstrukcji własny głośnik nisko-średniotonowy, i duńską kopułkę wysokotonową ale nie ScanSpeaka, jak w droższych modelach, lecz Vifę, czyli, nie da się ukryć, skromniej, zwłaszcza gdy stwierdzimy, że jest to głośnik z taniej serii TC (19-mm kopułka tekstylna).
Producent nazywa go “high grade”, no cóż, nie mam nic przeciwko, zawsze mówię, że to dobry głośnik...
Głośnik ten występuje tu w wersji ekranowanej magnetycznie (a więc Spendor jednak trochę zaszalał), i żeby to miało sens, również głośnik niskośredniotonowy jest ekranowany częściowo dodatkowym pierścieniem ferrytowym.
14-cm przetwornik ma konstrukcję już bez żartów solidną, z odlewanym koszem, a membrana jest stara jak Spendor z polipropylenu, z ażurową tekstylną nakładką przeciwpyłową. Chociaż to nie BBC LS-3/5A, to przynajmniej jest to klasyczny Spendor.
Obudowa wykonana bez udziwnień, z dość cienkiego mdf-u, ale wzbogacona na bocznych ściankach przez okładziny bitumiczne i starannie wytłumiona gąbką (tak, jak się zamkniętej należy). Zamiast standardowej puszki z gniazdem przyłączeniowym cztery pojedynczo instalowane trzpienie.
Przyznaję, że to eleganckie, choć ostrzegam, że czasami kłopotliwe utrudnia np. instalację na ścianie, a tego bym wcale nie wykluczał w przypadku tych monitorków, ze względu na ich charakterystykę basu, wynikającą z rodzaju zastosowanej obudowy.
Odsłuch
Małych Spendorów słuchałem jako ostatnich w “dniu brytyjskim”. Zaczęło się od niby nijakich, a w końcowym podsumowaniu bardzo dobrze wspominanych B&W, potem było więcej różnych wrażeń z Mission i Eposem, wreszcie Spendor czy kolejny “wynalazek”, czy powrót do normalności i uspokojenie emocji?
Tak, mały Spendor to głośnik dobry na koniec dnia o ile dzień nie ma kończyć się imprezą. Spendory nie mogą pochwalić się dobrą dynamiką. No cóż, to małe głośniki, ale i z takich zdarza się słyszeć więcej.
Jednym z powodów tego problemu jest z pewnością bas. Bas Spendorów trzyma się tematu, ale brakuje mu sprężystości, przyspieszenia, “kopa”, naturalnego pulsu muzyki. Spokojnie odmierza rytm, ale nic więcej.
Wszystko więc płynie spokojnie, wolno (choć bez ociężałości), schematycznie i bez polotu. Dobrze to albo niebodobrze, do mało ekspresyjnego charakteru basu dopasowane są możliwości średnicy. Jest tu podbarwienie miękkiego plastiku, słaba artykulacja, złaszcza w podzakresie “górnego środka”.
Wybrzmienie fortepianu czy instrumentów strunowych jest niewykończone odpowiednią skalą harmonicznych, dopiero kiedy wchodzimy w zakres pracy już samego głośnika wysokotonowego, pojawia się większe nasycenie, choć też jeszcze brak przejrzystości. Mała skala dźwięku Spendorów wyraża się zarówno w wymiarze natężenia, jak też kreowanej przestrzeni i analityczności.
Muzyka jest uproszczona, mało klarowna, choć nie brakuje jej wysokich tonów, to przyszło mi na myśl porównanie do materiału wielokrotnie przegrywanego z kasety na kasetę, i gubiącego informacje, choć niekoniecznie tracącego równowagę tonalną. Wszystko jest skumulowane, ale nie uzyskuje siły, tylko zamyka się w małej przestrzeni, w której nie można realizować separacji poszczególnych źródeł dźwięku.
Same gorzkie słowa, i to szczera prawda, ale prawdą jest też to, że Spendory utrzymują dobrą równowagę tonalną, zachowują się grzecznie i nie denerwują, tak jak często Epos, i czasami Mission nie mówiąc o pewnym głośniku francuskim.
Spendory S-3/5 mają wiele ograniczeń, ale jednocześnie nie mają naprzykrzającej się wady. Jeśli bardzo lubimy jakąś muzykę Spendor ją dość poważnie zuboży w wielu aspektach, ale ostatecznie będziemy mogli jej słuchać bez bólu. I Spendory dostałyby za to bardzo wysokie noty, gdyby kosztowały dwa razy mniej. Dzisiaj takie brzmienie jest osiągalne za znacznie niższą cenę.