Sukces czeskich firm audio nie jest porównywalny z pozycją renomowanych firm stricte zachodnich, ale my, niestety, możemy pozazdrościć. I teraz najzręczniej byłoby stwierdzić, że firma Xavian jest doskonałym przykładem czeskich umiejętności, gdyby nie pewne małe zgrzyty...
Otóż właścicielem i głównym konstruktorem w Xavianie jest Włoch - Barletta (nazwisko dobre nawet dla stylowych włoskich samochodów, kojarzy się z Barchetta) - a ponadto, jak to w wielu firmach zajmujących się konstruowaniem zespołów głośnikowych bywa - Xavian wszystkie stosowane przez siebie przetworniki sprowadza z zagranicy, czyli przede wszystkim z niezawodnej Skandynawii. I w ten sposób zasługami trzeba się podzielić.
Oferta Xaviana składa się z dwóch serii. XN to w większości podstawkowce (cztery modele), jeden wolnostojący i jeden centralny, seria Classic to trzy wolnostojące, jeden podstawkowy i dwa centralne.
Jak widać, firma bardzo lubi konstrukcje podstawkowe, co sygnalizuje jej pochodzenie z nurtu audiofilskiego (zwłaszcza, że Xavianowe monitorki generalnie wcale nie są tanie), ale zdążyła już wprowadzić kilka centralnych, dając świadectwo swojego instynktu samozachowawczego. Musi też gdzieś być chociaż jeden subwoofer - i jest.
Flagowcem Xaviana jest XN360 (34000 zł para), ale Trionfa jest najdroższa w serii Classic. Nazwa serii - Classic - wydaje się oklepana, ale przecież doskonale pasuje do stylu, jaki uprawia tutaj Xavian. Widać go na pierwszy rzut oka.
Wielu nazwie go stylem "Pro-Acowym", i trudno, i nie bez racji - brytyjska firma jest najsłynniejszą, która demonstruje tego typu estetykę, i każdy, kto jej spróbuje, natychmiast zostanie tak zaszufladkowany. Ale przecież nie chodzi o jakiekolwiek szczególne kształty czy ozdoby - wręcz przeciwnie, chodzi o ich brak.
Ozdobą jest sama jakość wykonania obudowy, pozbawionej śladów łączenia ścianek i w całości oklejonej naturalnym fornirem. Xavian jest w tym względzie nawet bardziej klasyczny od Pro-Aca, ponieważ wykańcza w ten sposób również tylną ściankę, podczas gdy u Pro-Aca jest ona lakierowana na czarno. Modele serii Classic dostępne są w okleinach czereśniowej, orzechowej i klonowej.
Xavian Trionfa prezentuje się bardzo dostojnie i klasycznie również ze względu na typy zastosowanych przetworników. Nie są to wynalazki ostatniego sezonu, ale już zasłużone i doskonale znane: 18-cm nisko-średniotonowe "węglowe" Scan-Speaki i najlepsza 25-mm kopułka Seasa "Millennium".
Barletta wybrał "węglowe" w wersji 18W8535, a więc z mniejszym układem magnetycznym, o wyższej dobroci układu rezonansowego, która to wersja często zbiera pochwały za bardzo dobre odtwarzanie średnich tonów, chociaż jest mocowo słabsza i trudniejsza do opanowania w bas-refleksie, niż wersja 18W8545 z większym magnesem.
Wyjątkową cechą seasowego tweetera Millennium jest układ magnetyczny - zbudowany nie z pierścienia ferrytowego, ale z sześciu miniaturowych magnesów neodymowych.
Być może ten niekonwencjonalny układ magnetyczny charakteryzuje się niewielkim polem rozproszonym, i wraz z ekranowanymi głośnikami nisko-średniotonowymi Trionfa byłaby ekranowanym zespołem głośnikowym - jak obiecuje producent - ale nie jest, bo głośniki niskośredniotonowe nie są ekranowane, przynajmniej w parze dostarczonej do testu.
A mogłyby być, bowiem głośnik 18W8535 występuje w wersji ekranowanej, którą zresztą Xavian wykorzystał w testowanej przez nas ponad roku temu dwudrożnej konstrukcji Accorda.
Produkowanie tylko ekranowanych zespołów głośnikowych nie jest jeszcze obowiązkowe w UE, nie sądzę zresztą, aby kolumny w rodzaju Trionfy miały często okazję stać blisko telewizora, ale oferowanie kolumn nieekranowanych jako ekranowanych najdelikatniej nazwać można poważnym niedopatrzeniem.
Głośniki ustawiono w układzie bliskim do symetrycznego, z przesunięciem głośnika wysokotonowego do jednej krawędzi (znowu niejednemu Pro-Ac się przypomni). Producent nie podpowiada, czy głośniki wysokotonowe powinny być "do zewnątrz", czy "do wewnątrz", ale egzemplarze jednej pary wykonywane są jako lustrzane odbicia.
Ustawienie głośników sugeruje, że Xavian Trionfa jest układem dwudrożnym. Głośnik wysokotonowy znajduje się na wysokości 85-cm - i bardzo dobrze.
Układy symetryczne często, na skutek zastosowania obudowy o wysokości mniejszej od 1m, mają głośnik wysokotonowy wyraźnie poniżej optymalnej wysokości (na której znajdują się uszy słuchacza).
A ponieważ układy symetryczne mają też często kłopoty z charakterystykami kierunkowymi w płaszczyźnie pionowej, to brzmienie staje się wówczas zarówno ulokowane zbyt nisko, jak i ułomne co do liniowości charakterystyki przetwarzania. 110-cm wysokość Trionfy jest więc bardzo pożyteczna.
Obudowa wykonana jest z płyt mdf 22mm (tyle ma na pewno zmierzony front, można mieć nadzieję, że pozostałe ścianki nie są cieńsze), i wzmocniona wewnątrz trzema poziomymi wieńcami, ulokowanymi w mniej - więcej równych odstępach. Producent wykorzystał ten fakt do przedstawienia systemu "trzech współpracujących komór, który zapewnia wymagane mechaniczne tłumienie oraz czytelność i kontrolę basu".
Wyjaśniam, że otwory w wieńcach są zdecydowanie za duże, aby dzięki nim mogły się utworzyć w obudowie dodatkowe układy rezonansowe, być może chodzi o fakt, że otwory w wieńcach są przysłonięte 2-cm gąbką, wytłumiającą wszystkie ścianki - i dlatego też bas-refleks nazwany jest w innym miejscu "tłumionym". Ale jeżeli już liczymy Trionfie przestrzenie między wieńcami jako komory, to jest ich naprawdę cztery (bo trzy są wieńce).
Otworu bas-refleks od razu nie widać, i nie zmartwiłbym się, gdybym go w ogóle nie znalazł (18W8535 lubi obudowę zamkniętą), ale jednak jest. Podobnie jak w Pro-Acu D25, znajduje się w dolnej ściance, ale sposób wyprowadzenia promieniowania jest inny. Między bardzo grubym (3,5cm) cokołem a właściwą obudową pozostawiono niewielką (ok. 1cm) szczelinę.
Tunel zainstalowany w obudowie ma średnicę tylko 6cm i długość 20cm. Piszę "tylko", bo dla dwóch 18-cm głośników o dużym wychyleniu 6-cm to naprawdę mało. A przecież mogłoby być więcej, bo dzięki umieszczeniu otworu w dolnej ściance, jest możliwe wydłużenie tunelu (konieczne dla utrzymania założonej częstotliwości rezonansowej przy powiększaniu powierzchni otworu).
Zwrotnica jest dość prosta i zmieściła się na miniaturowej płytce drukowanej, przykręconej bezpośrednio do trzpieni przyłączeniowych. Te są charakterystyczne dla Xaviana - niezależne, złocone, ale bardzo małe. Ustawione blisko siebie w jednym rzędzie, przy niektórych rodzajach końcówek będą wygodne, przy innych znacznie mniej.
W dodatku umieszczone są wysoko (tak jak w Pro-Acu, znowu). Do gniazd przyczepiona była malutka "wizytówka" (jak przy koszulach, ale nie Pro-Aca, takich nie znam) z podpisem Barletty. Właściciel Trionfy będzie dowartościowany, chociaż nie sądzę, aby kartonik ten miał moc ekranującą.
Odsłuch
Powracająca w tym teście płyta "Ink" jest do bólu audiofilska. Jest tak monotonna i nud na, nawet nie smutna, nie melancholijna, jakby celowym zamiarem realizatora było odsączyć muzykę z emocji, aby słuchacz nie rozkojarzył się w najmniejszym stopniu, ale skupił tylko na kwestiach jakości realizacji nagrania, a przede wszystkim jej odtworzenia.
Tutaj, trzeba przyznać, płyta "Ink" sprawdza się, chociaż najczęściej radości ani nawet satysfakcji nie dostarcza.
Jest bowiem wyjątkowo wrażliwa na najdrobniejsze zachwiania tonalne, wprowadzane przez sprzęt, a przede wszystkim przez zespoły głośnikowe, które w tej dziedzinie broją najbardziej. Odstępstwa tego rodzaju słychać i na innych płytach, ale o ile pozostają w umiarze, nie muszą od razu powodować dyskomfortu. Ale z płytą Ink nie ma przebacz.
Szczególnie wrażliwa jest na minimalną nawet przewagę niskich rejestrów; natychmiast pojawia się wyraźne pogrubienie i osłabienie artykulacji, zmulenie albo zdudnienie. Przez tę próbę przechodzą z tarczą albo głośniki doskonale równoważone, albo lekko rozjaśnione; nie jest to więc próba do końca sprawiedliwa - bardziej szykanuje zachwianie w jedną stronę, niż w drugą.
Ale cóż, skoro audiofile roszczą sobie prawo do subiektywizmu ocen, to płyty audiofilskie też... Trionfa nie mogła więc ukryć, że lubi grać nisko.
Nie tylko bas, ale i niższy środek są tak mocne, jak tylko to możliwe bez przekroczenia granicy, za którą pozostaje powiedzieć "widzę ciemność". Sytuacja pozostaje więc pod kontrolą, ale nomen omen "w ciemno" Trionfy kupować nie radzę - zwłaszcza nie mając świadomości, jaki charakter dźwięku oferuje sprzęt współpracujący, jaka jest akustyka pomieszczenia, w której będziemy jej słuchać.
Charakter basu nie jest jednoznaczny. Wraz z tym, że jest go dużo, nie jest ani wyraźnie twardy, ani rozmemłany. Jego umiejętności rytmiczne nie są nadzwyczajne, lecz i ospałość również mu nie grozi.
Ma dobre rozciągnięcie, nasycenie i plastyczność, ale jest też w tym basie pewna nadpobudliwość, kontynuowana wyżej w zakresie "dolnego środka" - trochę nerwowości nie zaszkodzi, chociaż pobudzone sygnałem trafiającym w ich czuły punkt, Trionfy wyemitują lekkie podbarwienia. Wyższy środek jest już zdecydowanie cichszy i uspokojony - niewiele tam się dzieje.
Dźwięk nieco odżywa w zakresie wysokich tonów, chociaż sam poziom nie wraca tu do zarejestrowanego w dolnej części pasma. Tweeter broni się przed zgaszeniem dobrą detalicznością, przebija się ze swoją delikatnością, ale pozostaje w cieniu mocniejszych informacji z niskich rejestrów. Zakres wysokich tonów w relacji do średnich potraktowano dokładnie odwrotnie, niż w Pro-Acach D15.
To oczywiście nie cecha samego głośnika wysokotonowego, ale jego filtrowania i tłumienia w zwrotnicy. Podobnie brzmienie średnich tonów - nie raz słyszałem głośniki, które zastosowano w Trionfie, grające w sposób bardziej otwarty i bezpośredni. A jednym z tych razów był test Xaviana Accordy - jak widać upodobania konstruktorów czesko-włoskiej firmy nie są stałe.
Brzmienie Xaviana Trionfy nawiązuje jednak do pewnego stylu, który sam niegdyś preferowałem. W jego ramach szerokim łukiem omija się choćby ślady agresywności i metaliczności, które kojarzą się ze sprzętem niskiej klasy.
Niebezpieczeństwa te czają się przede wszystkim na przełomie średnich i wysokich tonów (tutaj więc lepiej zrobić krok w tył) również same wysokie nie powinny sobie na zbyt wiele pozwalać (pół kroku w tył).
Taki trochę "klasyczny" styl nadano Trionfie, i można skojarzyć go z samym wyglądem tych kolumn. Spójność wrażeń dla oka i ucha została więc uchwycona, a dla audiofila jedną z najważniejszych cech dobrego głośnika jest przecież spójność...