Odsłuch
Jak wskazuje geneza i nazwa nowej membrany głośnika średniotonowego, Bowers chce jednocześnie osiągnąć i ogłosić postęp, a także trzymać się kontynuacji, będąc z niej również dumnym. Czy to możliwe? Oczywiście. Również pod względem brzmienia Bowers & Wilkins 702 S2 realizują taki plan, na co równie duży wpływ mają właściwości samych głośników (tutaj postęp i kontynuacja), ich układ (kontynuacja) i zestrojenie zwrotnicy (kontynuacja).
A więc trzy do jednego dla kontynuacji. Jednak pamiętajmy, że punkt za postęp może być duży, bo składają się na niego udoskonalenia wszystkich zastosowanych przetworników, i to wcale nie kosmetyczne.
A co do kontynuacji: o ile układ głośników jest klasyczny, można powiedzieć, że neutralny, i zupełnie niczego nie przesądza, to układ filtrów jest już bardzo charakterystyczny, decydując w dużej mierze o specjalnym efekcie końcowym. Owa "specjalność" ma swoje meandry, aby ostatecznie wyjść na prostą, chociaż nie na "wyprostowaną" charakterystykę, mierzoną w laboratorium, to na wyśmienite brzmienie.
Mam z tym pewien problem, bo kolejne etapy poznawania tajników konstrukcji Bowersa mogą wprowadzać w konfuzję; gdy scenariusz się powtarza, trudno być zaskoczonym, ale wciąż pozostaje pewna zagadka. Firma - ekstraklasa.
Komponenty techniczne - rewelacyjne. Charakterystyka - daleka od liniowości. Powód - wcale nie brak staranności i umiejętności, lecz przyjęcie za nadrzędny takiego układu filtrów, z którym jej wyrównanie jest bardzo trudne, a nawet niemożliwe. Brzmienie - świetne. Firma i jej konstruktorzy mogą zatriumfować: "I kto miał rację?".
W głośniku średniotonowym "wymieniono" nie tylko membrany, a w zasadzie wszystko: jego nowy kosz jest odlewany z aluminium, ma więcej ramion, lecz wciąż aerodynamiczny profi l i wyjątkowej (technicznej) urody magnes neodymowy. Prawdopodobnie wykorzystano gotowy głośnik z serii 800 D3, ale takie "zapożyczenie" oznaczałoby świetny awans. 702 S2 nie tylko są elektrycznie trójdrożne, ale w każdej sekcji wykorzystują wysoce wyspecjalizowane, a nie tylko "adaptowane" przetworniki.
My możemy, a nawet powinniśmy sprawę dalej drążyć. Wniosek, że "pomiary nic nie mówią", byłby równie pochopny, jak taki, że mówią wszystko i wystarczy się tylko na nich oprzeć. Brzmienie kolumn Bowers & Wilkins 702 S2 nie jest zresztą absolutnie wzorcowe, ani w sensie obiektywnym, ani zdolności do osiągnięcia jakiejś mitycznej, niemierzalnej "muzykalności".
Jego siła, w przenośni i dosłownie, polega na dostarczeniu kombinacji bardzo wyrazistych zalet, a jednocześnie tak spójnej kompozycji, że trudno wskazać, co należałoby poprawić, aby rezultat był jeszcze lepszy; można by sobie życzyć brzmienia zupełnie innego, ale to tworzy kompletną, zamkniętą całość.
Nic w nim "lokalnie" nie dokuczało, w żadnym zakresie nie pozostawiało niedosytu, mimo że w pewnych aspektach było dość oszczędne, a w innych - przebogate. Co intrygujące: ujawnione w pomiarach nierównomierności, w odsłuchu nie tylko nie dają się precyzyjnie "namierzyć", ale w ogóle tak się bilansują, że "w ciemno" nie odważyłbym się sformułować obserwacji, iż charakterystyka jest wyraźnie pofalowana.
Być może inny układ, nawet mniejszych nierównomierności, dawałby słyszalne anomalie, jednak taki, jaki jest tutaj "zapisany", świetnie się ukrywa. Z kolei wnioskiem zbyt daleko idącym byłby taki, że jest on właśnie podstawą sukcesu - nie sądzę, aby konstruktor wykreował go specjalnie, to raczej koszt, jaki trzeba ponieść, aby uzyskać inne właściwości, tyle że koszt ten okazuje się w praktyce niewielki. Czyli udało się, warto było, co pewnie wiązało się z wieloma eksperymentami, które choć nie mogły doprowadzić do wygładzenia charakterystyki, to pozwoliły uformować dobrze zrównoważone, naturalne brzmienie.
Głośnik średniotonowy jest mocowany elastycznie, odsprzęgnięty od przedniej ścianki, co nie jest zupełną nowością (było stosowane już w modelu CM10 S2), jednak zmieniono szczegóły tego mocowania – zamiast długim prętem, wychodzącym z układu magnetycznego, do gniazda w tylnej ściance obudowy – teraz krótkim prętem zamocowanym do specjalnego resora, przykręconego do tylnej ścianki komory średniotonowego, wchodzącym w środek głośnika. W celu pokazania tego na zdjęciu, z komory wyjęto materiał tłumiący.
Tymczasem wyjaśniliśmy, jakich problemów (spodziewanych po pomiarach) 702 S2 uniknął, ale to nie są jego najważniejsze zalety, które przekonają większość klientów. Brzmienia zrównoważone są dzisiaj dostępne za połowę albo i jedną dziesiątą ceny kolumn Bowers & Wilkins 702 S2.
Wiedząc o zdolnościach naszego słuchu do adaptacji, byłem szczególnie wyczulony na pierwsze wrażenie, a także na próby polegające na szybkim przełączaniu się z innych kolumn na 702 S2. Ale nawet wtedy, od pierwszych dźwięków, działanie Bowers & Wilkins 702 S2 nie powoduje żadnej "niewygody", nie wprowadza nienaturalności. Natychmiast staje się wiarygodne, a przy tym w szczególny sposób przyjemne; "przyjemność" kojarzymy zwykle z miękkością i łagodnością, a tym razem chodzi o coś zupełnie innego.
Tyle ma to jednak wspólnego ze stereotypem, że brzmienie z pewnością nie zostało rozjaśnione; wysokich tonów nie zabraknie, jednak ani nie "zasypią" one głównych dźwięków detalami, ani nie "rozweselą" wokali. Tonalnie to raczej poważne brzmienie, stabilne, ustawione niżej niż wyżej; zarówno ze względu na krzepki, wyeksponowany bas, jak i na proporcje samego środka.
Może tutaj słychać do pewnego stopnia to, co widać w pomiarach, ale w sposób korzystny nawet dla subiektywnej naturalności - "niższy" środek ma pewną przewagę nad "wyższym", nie ma śladu krzykliwości, wokale mają bardzo dobrą artykulację poprzez szybkość i czystość, a nie poprzez mocne podanie wyższego podzakresu.
I jeszcze wracając do pewnych obaw: o ile wcześniejsze CM-y miały zaznaczoną w wokalach pewną nosowość, to tutaj już jej nie zauważyłem; wokale były kompletne, jednocześnie skoncentrowane, jak i bogate w wybrzmienia, nieprzejaskrawiane, lecz bliskie i "oczywiste".
Obudowa głośnika wysokotonowego też jest mocowana elastycznie – przykręcana za pośrednictwem elementu tłumiącego drgania. W 702 S2 jest więc sporo solidnego "osprzętu": śrub, nakrętek, podkładek, resorów... To nie są "zwykłe" obudowy z mdf-u, do których wkręcono zwrotnice i głośniki; wokół każdego głośnika "dużo się dzieje", techniczna wartość jest bardzo wysoka, chociaż aby ją w pełni docenić, trzeba kolumny rozkręcić, a w tym przypadku to też nie jest łatwe...
Bardzo ciekawa, chociaż ani euforyczna, ani "ciepłoplastyczna" jest przestrzenność. To też zjawisko, które dotrze do nas już na samym początku, a potem się do niego przyzwyczaimy, chociaż zawsze będzie w dużym stopniu budować "atmosferę" tego brzmienia. Odczułem mianowicie jakieś specyfi czne podkreślenie głębi, które nie jest oczywistym odsunięciem pierwszego planu, ani płynnym, proporcjonalnym odtworzeniem "akustyki".
Bowers & Wilkins 702 S2 dodają od siebie trochę kreacji, jakby wchodziły w rolę inżyniera dźwięku, robią to jednak z takim pomysłem i wyczuciem, że każde nagranie nabiera przestrzennych "rumieńców" - dosłownie żadne, nawet pod tym względem oryginalnie podłe, nie mogło być już "płaskie".
A te, które oryginalnie mają zapisaną dużą przestrzeń, nadal ją pokazują, tylko... trochę inaczej, jakby ktoś trochę nie tyle poprzestawiał muzyków, co zmienił akustykę studia, sali koncertowej. Wszystko rozgrywa się jednak w sposób szczególnie uporządkowany: dźwięki są świetnie wyodrębniane, separowane, pozycjonowane, a wyraziste detale pokazywane na ciemnym tle. Swoisty spokój, podszyty świetną dynamiką.
Zawsze podobało mi się "ustawienie" średnich tonów - dość niskie, a przy tym z pełnym wglądem w rysunek i detale. Podobna tonacja w innych kolumnach (i tutaj nie mam na myśli kolumn tego testu) wiąże się zwykle z przymuleniem; w 702 S2 nie ma o tym mowy, ani też szans, aby zrobiło się miękko i okrągło. 702 S2 zadysponowały tak: nie będziemy ani ostrzyć, ani słodzić, ani krzyczeć, ani mruczeć, a dźwięk i tak będzie bardzo przekonujący - mocny, gęsty, spójny, a przy tym twardy, szybki i przejrzysty. Nie jest to spójność kluchowata, lecz prowadzona przez rytm i zwinność w całym pasmie.
Łeb śruby z tyłu obudowy wysokotonowego sugeruje, że tą drogą można przeprowadzić demontaż jego zasadniczych elementów (np. na wypadek przeciążenia); nawet profi l tego łba dopasowano do profi lu obudowy... albo odwrotnie - w każdym razie wszystkie detale są dopieszczone. Widać, że "podpórka" obudowy odsuwa ją na kilka milimetrów od powierzchni przedniej ścianki; podpórka nie jest sztywna, ale sztywna jest już sama obudowa wycięta z aluminiowego bloku.
Bas wzmacnia całe brzmienie, ostatecznie można powiedzieć, że je podgrzewa, ale nie rozmiękcza. Konkretny, punktualny, eksponujący uderzenia, szybkością wybrzmień zabezpieczający pełną czytelność średnich tonów; jego siła nie oznacza bezwzględnej dominacji, służy raczej dynamice niż wrażeniu obfitości, zresztą tym razem - zgodnie z wynikami pomiarów - nie sięga on spektakularnie nisko, a mimo to... gdyby ktoś zaproponował jego "lepsze" rozciągnięcie, też bym takiej propozycji nie przyjął bez wahania, że może to całe brzmienie "spowolni"?
Hipotetycznie można by tu rozciągnąć, tam wyrównać, ale po co? To brzmienie wydaje się tak odważnie, a przy tym harmonijnie ułożone, że jest zamkniętą całością, którą można polubić mniej lub bardziej. Dla mnie było tutaj i doskonałe pierwsze wrażenie, i długa frajda z odczytywania wielu nagrań w dużym stopniu na nowo, i bez żadnego skrzywienia.
Chwilami ekscytujące, chwilami relaksujące, ale zawsze imponujące dynamiką. Bowers & Wilkins 702 S2 są jak zawodnik o niepozornej posturze, który dysponuje piorunującym i precyzyjnym ciosem, świetną techniką i wytrzymałością.
Andrzej Kisiel