MORDAUNT SHORT
Performance 6

Nie jestem sentymentalnym dinozaurem twierdzącym, że to, co w audio dobre, to tylko historia. A nawet gdybym był, to moja nostalgia sięgałaby znacznie dalej w przeszłość, niż do połowy pierwszej dekady XXI wieku, kiedy pojawiły się Mordaunt-Short Performance . Są to więc kolumny znajdujące się w trudnej politycznie sytuacji - ani dość stare, aby mieć choćby szansę na status "kultowych", ani świeżutkie, aby chwalić się najnowszymi osiągnięciami.

Nasza ocena

Wykonanie
Awangardowa obudowa o nadzwyczajnych właściwościach akustyczno-mechanicznych. Zaawansowana technika przetworników wraz z izolującym od wibracji mocowaniem. Wiele specjalnych, firmowych rozwiązań. Konstrukcja sprzed 7 lat, a wciąż ultranowoczesna.
Laboratorium
Charakterystyka lekko opadająca w kierunku wysokich częstotliwości, wczesne, ale łagodne zbocze basu. Impedancja 4 omy, czułość 86 dB – raczej umiarkowana.
Brzmienie
Spójne, płynne, gładkie, przejrzyste, ale zatrzymujące się przed ostatecznym wydobyciem wszystkich brudów i drobiazgów nagrania. Zwykle spokojne i zarazem swobodne, bez nerwowości i napięcia. Duża scena z efektowną głębią.
Artykuł pochodzi z Audio

Mordaunt-Short Performance 6 mają już swoje lata, chociaż jak na zespoły głośnikowe 7 wiosen to wiek zaawansowany tylko w sensie marketingowym, a w sensie technicznym - znaczący o wiele mniej. Co prawda jest też od niedawna specjalna wersja Performance 6 Limited Edition, ale raczej konkuruje ona z będącą w regularnej sprzedaży, testowaną właśnie wersją standardową, niż ją zastępuje.

Zmiany dotyczą gatunku komponentów, układu płytki, składu polimeru formującego obudowę, innej wersji wykończenia - choć i ta dostępna w tańszej "nielimitowanej" wersji jest absolutnie luksusowa.

Od początku bowiem Mordaunt-Short Performance 6 zaplanowano jako produkt flagowy, prestiżowy, ekskluzywny, a wersja LE próbuje teraz choć trochę przeskoczyć ten pułap, co pozwala firmie przypomnieć klientom i recenzentom o swoim topowym modelu.

I my przetestowalibyśmy LE, lecz okazało się, że w tym czasie dostępna jest tylko wersja "zwykła", a ponieważ wcześniej nią się nie zajmowaliśmy, dlatego i dla niej drzwi były otwarte. Ostatecznie można stwierdzić, że test Performance 6 załatwia też sprawę wersji LE, do której w tej sytuacji nie będziemy już wracać.

Wszystko "naj"

Jak już wiemy, Mordaunt-Short Performance 6 - LE lub nie - to największa konstrukcja firmy Mordaunt-Short, a nie ,jak w przypadku PL200, "tylko" druga od góry. Już tutaj M-S zaaplikował wszystko "naj". O nasze pierwsze wrażenie konkurują głośniki i obudowa.

Wygrywa obudowa - jeszcze bardziej wyrazista niż w PL200, zdecydowanie odbiegająca od prostopadłościanu, o łagodnych, ale obszernych krzywiznach, znacznie głębsza na dole niż na górze, co nadaje jej charakter postaci z ciekłego metalu (zwłaszcza w srebrnej wersji).

Przychodzi mi na myśl tylko kilka podobnie wykonanych konstrukcji głośnikowych (np. nieprodukowane już Tag McLareny, Hanseny i Nautilusy B&W), zawsze znacznie droższych od Mordaunt-Short Performance 6.

Nie jest to wcale pierwsze podejście Mordaunt-Shorta do takiej koncepcji i techniki, obudowy "z formy" firma pokazała już w połowie lat 90. ubiegłego wieku - pamiętam je dobrze, bo sam te kolumny sprzedawałem… były cholernie ciężkie i do tego, jak wszystkie ówczesne Mordaunty, raczej brzydkie.

Urody ich nie poprawiało zainstalowanie pary niskotonowych bardzo nisko, za czym jednak stała pewna koncepcja akustyczna (zmniejszenia różnicy dróg między falą biegnącą bezpośrednio do słuchacza i po odbiciu od podłogi), z czym wiązało się też zastosowanie dużego głośnika średniotonowego.

Wchodzić w szczegóły tamtego projektu nie ma sensu, warto jednak przypomnieć, że firma M-S ma zasługi nie mniejsze niż inne renomowane brytyjskie marki, a Performance 6 nie spadły z księżyca i nie są uzurpacją firmy, która tylko podgląda, co robią inni - to projekt, który wyrósł z jej własnych doświadczeń.

Zastosowanie techniki wtrysku żywicy polimerowej jest kosztowne zarówno na etapie przygotowania formy, jak i końcowej obróbki powierzchni zewnętrznych, ale tak od strony akustycznej jak i estetycznej daje rezultaty nieosiągalne przy technikach stolarskich, wykorzystujących nawet coraz powszechniejsze obrabiarki CNC.

Możliwe jest nie tylko zaprojektowanie bryły w zasadzie o dowolnym kształcie, ale też "regulowanie" gęstości kompozytu, i to w taki sposób, że przy powierzchni zewnętrznej ma on tu potrzebną twardość kamienia (odporność na zarysowania i sztywność skorupy), a głębiej jest nieco miększy (lepsze tłumienie rezonansów).

Kształt wewnątrz i z zewnątrz może podążać za potrzebami akustycznymi, a więc tłumieniem fal stojących i redukcją odbić od ostrych krawędzi. Tu jednak wszelkie techniki muszą ustąpić przed określonymi wymaganiami wzorniczymi - jeżeli obudowa ma być wąska, niewiele szersza od średnicy głośników niskotonowych, a to niemal warunek "nowoczesności" - to trudno uniknąć krawędzi między frontem a bokami, jakby się nie gimnastykować…

Można do pewnego stopnia wygiąć powierzchnię czołową, co tutaj zrobiono, ale bardzo płynne, akustycznie idealne przejście wymagałoby zgody na dwa razy szerszą obudowę. Bryła Mordaunt-Short Performance 6 staje się na górze coraz płytsza, górną część zajmuje komora średniotonowego, która nie potrzebuje znaczącej objętości, a ograniczenie wysokości komory sekcji niskotonowej pomoże redukcji fal stojących (tutaj zwykle najsilniejszych), niezależnie od krzywoliniowego przekroju poziomego.

Kształt taki obniża środek ciężkości, w dodatku na samym dole obudowy zainstalowano (od wewnątrz) ciężką stalową płytę (będącą też bazą dla rozbudowanej zwrotnicy) - kolumny są więc bardzo stabilne nawet bez dodatkowego zewnętrznego cokołu, który psułby efekt wizualny.

Zrezygnowano też z maskownicy zasłaniającej cały front lub jego fragment, głośniki niskotonowe i średniotonowy mają indywidualne zasłonki, których mocowanie nie zostawia żadnego śladu.

Bas-refleks

Jedynym drobnym estetycznym mankamentem jest bas-refleks z przodu obudowy. W typowych kolumnach nigdy nie nazwałbym tego elementu w ten sposób, ale w tak eleganckiej konstrukcji czarna dziura już trochę przeszkadza.

Według mnie, wytłumaczeniem nie jest wcale trudność wykonania otworu z tyłu, na "grzbiecie" - nie byłoby z tym wielkiego problemu w technice wtryskowej, tam ciekawie wyprofilowany otwór mógłby stać się nawet lokalną atrakcją, a ponadto swobodne rozchodzenie się fal na boki nie stwarzałoby problemu akustycznego; myślę, że albo konstruktor sam ma mocne przekonanie do takiego umiejscowienia otworu, albo obawiał się alergicznej reakcji niektórych klientów na bas-refleks promieniujący do tyłu.

Układ głośnikowy

Sam układ głośnikowy jest podobny do poznanego w PL200 (i w dziesiątkach kolumn przed nimi…). Z dwoma 18-cm niskotonowymi współpracuje mały, 10-cm średniotonowy. Mimo że z tyłu obudowy tym razem nie widać żadnych śrub, to właśnie w tej konstrukcji głośniki trzymają się na wewnętrznych prętach i opierają się na przedniej ściance za pośrednictwem tłumiącej wibracje izolacji; widoczne z zewnątrz szerokie pierścienie też nie dotykają bezpośrednio koszy głośników, bo te "oblane" są z obydwu stron gumą.

Głośnik wysokotonowy nie zdradza od frontu swoich tajemnic, za ochronną siateczką widać raczej standardową jednocalową aluminiową kopułkę, natomiast jego zabudowa (z tyłu) jest bardziej skomplikowana niż słynna nautilusowa tubka B&W.

W wydłużonej komorze, "przebijającej" na wylot całą obudowę (co było łatwiejsze przy jej umiarkowanej głębokości w górnej części), znajduje się zestaw tunelików o zróżnicowanych długościach, których rezonanse oddziaływają na impedancję przetwornika przy różnych częstotliwościach, a jednocześnie pozwalają wypromieniować energię pochodzącą od tylnej strony kopułki do tyłu.

Wiele rozwiązań, jakie tu zastosowano, ma własne, firmowe zastrzeżone nazwy, ale ich nie przytaczałem, bo zajęłoby to drugie tyle miejsca…

Odsłuch

Pewne cechy konstrukcji prowadzą brzmienie w określoną stronę i można to wykorzystać albo się temu przeciwstawić. "Skłonności" wynikające np. z materiałów membran można w pełni ujawnić, aż do przesady i do bólu lub zredukować, stłumić i w zasadzie brzmienie głośnika "przenicować" tak, że jego techniczna natura nie będzie już rozpoznawalna.

Mały głośnik średniotonowy ma sam z siebie - zarówno ze względu na małą masę, jak i umiarkowaną średnicę membrany - tendencję do eksponowania zakresu kilku kHz.

Nawet jeżeli samą charakterystykę przetwarzania na osi głównej wyrównamy, to wciąż górne rejestry średnicy będą bardziej "na wierzchu" - co da się teoretycznie wyjaśnić choćby szerszym rozpraszaniem tego zakresu (w porównaniu z działaniem większego głośnika).

Warto przypomnieć, że właśnie w tym zakresie, w którym następuje to zróżnicowanie, słuch ludzki ma największą czułość. Neutralność to liniowość, teoretycznie czułość ucha nie ma tu nic do rzeczy, bo w taki sam sposób, poprzez taki sam profil czułości, słyszymy dźwięki naturalne, nikt ich przecież nie koryguje pod kątem właściwości naszego słuchu.

Mimo to wielu konstruktorów chociaż trochę obniża poziom w tym zakresie, aby znaleźć jakiś kompromis między brzmieniem neutralnym a brzmieniem "fizjologicznym", odbieranym w skrócie jako przyjemniejsze.

Jeżeli stosujemy duży głośnik średniotonowy, to taka korekta w pewnym stopniu pojawia się sama - właśnie dzięki słabszemu rozpraszaniu zakresu kilku kHz (a słyszymy nie tylko falę biegnącą wprost z głośnika, ale i fale odbite, a tych jest wtedy mniej), lecz nawet wtedy widać często, na charakterystykach zmierzonych na osi głównej, osłabienie - wcale nie zawsze przypadkowe i niebędące wadą, lecz zaplanowane.

Przygotowanie charakterystyki bliskiej liniowości na osi głównej, w dodatku z udziałem małego głośnika średniotonowego, jest podejściem z jednej strony bezkompromisowym w stosunku do neutralności, z drugiej - trochę ryzykownym (może wywołać subiektywne rozjaśnienie brzmienia).

Temat ten już nieraz omawialiśmy, ale teraz jest ku temu szczególna i dość nietypowa okazja. Słuchając Mordaunt-Short Performance 6, nie dokuczało mi owo nawet spodziewane rozjaśnienie wyższej średnicy.

Natknąłem się na ich recenzję w "Stereophile", napisaną sześć lat temu (a więc niedługo po ich "zwodowaniu"), w której - jak zwykle w dyplomatyczny sposób - wspomniano o takim efekcie. Mogłem też spojrzeć na charakterystyki, zmierzone "wtedy i tam" jak też "tu i teraz". Są one nieco inne, w sposób mogący tłumaczyć owe różne wrażenia. Może to przypadek, może jakieś nieporozumienie, a może…

Minęło pięć lat i niewykluczone, że pod wpływem różnych opinii firma "po cichu" zmodyfikowała brzmienie Performance 6 - miała na to dużo czasu, a ponieważ chodziło o produkt prestiżowy, nie chciała zbyt wcześnie wprowadzać oficjalnie nowej wersji.

Historia ta miałaby też taki sens: Pierwsza wersja została zestrojona w większym stopniu "pod pomiar" - charakterystyka wcześniej była bardziej liniowa, co jednak nie zagwarantowało pełnego sukcesu i należało ją zmodyfikować w kierunku, jaki wynikał z recenzji opartych na testach odsłuchowych.

Sam konstruktor mógłby zresztą pozostać przy swoim zdaniu, lecz wyszedł naprzeciw upodobaniom innych. To wszystko tylko hipotezy, ale teraz mamy to, co mamy - kolumny grające powabnie, płynnie, gładko, a jednocześnie spójnie i komunikatywnie.

Pierwsze zdanie zapisane na gorąco podczas odsłuchów Mordaunt-Short Performance 6 wygląda tak: Bardzo podobne (do PL200). A wzięło się to pewnie stąd, że podczas tej samej sesji słuchałem też przedstawionych miesiąc temu Dynaudio Focus 380 i ProAca D40R - i one różniły się znacznie bardziej.

Kiedy porówna się charakterystyki (zmierzone) PL200 i Mordaunt-Short Performance 6 można dojść do wniosku, że to wręcz te pierwsze będą grać jaśniej - charakterystyka tych drugich lekko opada. W odsłuchu to się nie potwierdza, bo choć podtrzymuję, że Performance 6 nie grają zbyt lekko i jasno, to nie można im też przypisać zaciemnienia.

 W pewnych nagraniach wydaje się, że środek pasma akcentowany jest jednak wyżej niż w PL200, nie jest to mocne i konsekwentne przesunięcie, subiektywna równowaga w skali całego pasma jest w obydwu kolumnach złapana wyśmienicie - tylko że ogólna równowaga to nie idealna liniowość, i lokalne wzmocnienia oraz osłabienia determinują indywidualność każdego brzmienia, choćby w tej dziedzinie, nie mówiąc o innego rodzaju zniekształceniach.

Czasami wciąż dostrzegalne rozjaśnienie Mordaunt-Short Performance 6 względem PL200 czy generalnie względem jakiejś "przeciętnej" nie jest rozjaśnieniem względem neutralności - to jest jaśniejsza odmiana neutralności, a może nawet jasna istota prawdziwej neutralności. Trzeba to zrozumieć, ale też lubić, jeśli ma się z tym żyć dłużej - bo przecież mamy wybór, możemy postawić na brzmienie cięższe, mniej bezpośrednie.

Mordaunt-Short Performance 6 kreują wspaniałą przestrzeń z bardzo głęboką sceną. PL200 grają szeroko, blisko, stabilnie i precyzyjnie. Performance 6 swobodniej, z większym pytanie: czy jest go jednak więcej? Być może pewne nuty, na pewnych nagraniach uaktywniały go bardziej, a inne mniej.

Bas z Mordaunt-Short Performance 6 jest subtelniejszy, elegancki - nie przgrzmoci, wyhamuje nieco najmocniejsze uderzenia, nie przytłoczy, choć pokaże dobre nasycenie i rozciągnięcie. Pełna kultura.

Jeżeli wersja LE, tak jak to obiecuje producent, rzeczywiście stawia kropkę nad "i" w mikrodynamice, to i mnie o to by chodziło… I myślę, że większość dołoży tych parę "tysi", aby mieć pewność, że lepiej już być nie może.

Andrzej Kisiel

Specyfikacja techniczna

MORDAUNT SHORT Performance 6
Moc wzmacniacza [W] 15-250
Wymiary [cm] 121 x 24 x 37
Typ obudowy br-p
Rodzaj głośników W
Efektywność [dB] 86
Impedancja (Ω) 4
Wymiary: wys./szer./gł., W przypadku urządzeń testowanych w AUDIO wartość mierzona.
Laboratorium
Mordaunt-Short Performance 6

Charakterystyka impedancji Performance 6 "w szczegółach" jest nawet nieco łatwiejsza niż PL200, bowiem zmienność jest jeszcze mniejsza - na skutek spłaszczenia wierzchołków w zakresie niskotonowym, prawdopodobnie za pomocą dodatkowych obwodów korekcyjnych w zwrotnicy. Mimo to minimum o wartości ok. 3 omów przy 100 Hz nie pozostawia wątpliwości, że impedancja znamionowa powinna być określona jednoznacznie jako 4 omy. Producent podaje natomiast: 4-8 omów (styl znany z wielu fi rm niemieckich), co ma tylko iluzoryczny i przypadkowy sens w kontekście faktu, że zmienność impedancji zawiera się niemalże w tych granicach (3-9 omów).

Zaskakujący kształt pokazuje charakterystyka przetwarzania, chociaż zdziwienie ustąpiło, gdy przypomniałem sobie charakterystykę Mezzo 8 (test "Audio" 9/2010). Najwyraźniej taka jest fi rmowa recepta, która w odsłuchu sprawdza się nadspodziewanie dobrze - brzmienie wcale nie jest przyciemnione, co taki opadający ku wysokim częstotliwościom kształt mógłby sugerować i faktycznie zwykle wywołuje. Dodatkowo wokół 12 kHz mamy lokalne osłabienie, które też nie okazuje się problematyczne, chociaż mając przed sobą również pomiary Mezzo 8, trudno nie zauważyć, że one nie miały tego defektu.

Natomiast charakterystyczne dla obydwu modeli jest jeszcze delikatne osłabienie w okolicach 3 kHz, które odznacza się na osi -7O, czyli gdy usiądziemy nieco niżej; to już jednak szukanie dziury w całym, bo w tym zakresie często widzimy o wiele większe osłabienia, wywoływane często specjalnie w celu "uspokojenia" brzmienia. Ciekawy jest w zasadzie niewidoczny wpływ maskownic, które producent poleca zdjąć do odsłuchów, ale może nawet nie zdaje sobie sprawy, że nie mają one praktycznie żadnego wpływu (zwykle jest on największy w zakresie wysokich tonów, ale tutaj głośnik wysokotonowy jest zasłonięty swoją niezdejmowalną metalową siateczką i nie obejmuje go dodatkowa ochrona). Charakterystyka ma szczyt przy 100 Hz, poniżej opada początkowo łagodnie (nawet mniej niż 12 dB/okt.), co jest efektem dość niskiego strojenia bas-refl eksu (ok. 35 Hz) i - teoretycznie - zapewni dobrą odpowiedź impulsową. Spadek -6 dB (względem średniego poziomu) notujemy nieco poniżej 40 Hz, a to też wynik co najmniej satysfakcjonujący.

Również w tym zakresie Performance 6 są bardzo podobne do Mezzo 8, które najwyraźniej "poszły śladem" referencji. Przy 140 Hz widać osłabienie, częstotliwość sugeruje, że to rezonans fali stojącej w obudowie - nawet przy takim jej kształcie? Ale nie rozpaczajmy - rezonanse pomieszczenia wprowadzają znacznie poważniejsze nierównomierności.

Czułość wynosi 86 dB - rezultat skromny, ale niezawstydzający, warto poszukać wzmacniacza o mocy w pobliżu 100 W, żeby wykorzystać potencjał kolumn i przynajmniej czasami zagrać głośniej.

MORDAUNT SHORT testy
Live Sound & Installation kwiecień - maj 2020

Live Sound & Installation

Magazyn techniki estradowej

Gitarzysta marzec 2024

Gitarzysta

Magazyn fanów gitary

Perkusista styczeń 2022

Perkusista

Magazyn fanów perkusji

Estrada i Studio czerwiec 2021

Estrada i Studio

Magazyn muzyków i realizatorów dźwięku

Estrada i Studio Plus listopad 2016 - styczeń 2017

Estrada i Studio Plus

Magazyn muzyków i realizatorów dźwięku

Audio marzec 2024

Audio

Miesięcznik audiofilski - polski przedstawiciel European Imaging and Sound Association

Domowe Studio - Przewodnik 2016

Domowe Studio - Przewodnik

Najlepsza droga do nagrywania muzyki w domu