O ile seria Ergo - jej nazwa i estetyka - jest silnie zakorzeniona w ofercie Cantona, ale testowane obecnie modele są dość świeże, o tyle wciąż aktualne konstrukcje z linii C800 Jamo liczą sobie już pięć lat.
Stąd też Jamo C809 ma najdłuższy staż wśród kolumn tego testu, choć z pewnością nikt by się tego nie domyślił, patrząc, słuchając czy w jakiś sposób kombinując... Kolejny przykład na to, że technika głośnikowa stoi w miejscu?
Po części; druga część prawdy mówi o tym, że udane konstrukcje starzeją się bardzo powoli, a wiele współczesnych nie jest w stanie ich pokonać; jest wreszcie część trzecia... (przecież nie mówiłem o połówkach, więc mam prawo do dowolnej liczby części) - kryteria oceny brzmienia są tak płynne i w tak dużym stopniu subiektywne, że nikt tu niczego ostatecznie nie może udowodnić...
W moim przekonaniu firma Jamo, dzięki dobrym inżynierom, polityce uczciwej relacji jakości do ceny, dużej skali produkcji oraz związanej z tym redukcji kosztów, potrafi dostarczyć bardzo atrakcyjny produkt, choć nie przez wszystkich jest postrzegana jako audiofilska, gdyż nie unika obecności na rynku niskobudżetowym - a to nie wzmacnia prestiżu.
Kto jednak nie chce kupić prestiżu, a dobrze zbudowane i dobrze grające kolumny, nie powinien o firmie Jamo zapominać.
Obudowa Jamo C809
Najpierw obejrzyjmy obudowę Jamo C809. Jej wysokość znacznie przekracza 1 m, "przeskakuje" nawet Dali, i nie jest zwyczajną skrzynią - niejednego ucieszą wygięte ścianki boczne, które jednak nie zbiegają się do węższego niż front tylnego panelu, jak w wielu przypadkach (np. Wharfedale), lecz nieszkodliwie dla wyglądu, a z korzyścią dla objętości (większej), czynią obudowę lekko "napęczniałą".
Górna ścianka również jest wypukła (co widać od frontu w łuku górnej krawędzi frontu) i wykończona taflą szkła. A teraz chwila małego rozczarowania - pozostałe ścianki są wykończone folią drewnopodobną, a nie naturalnym fornirem. Dostępne kolory to ciemna jabłoń i czarny - krótka historia.
Front urozmaicono listewką, oddzielającą optycznie sekcję średnio-wysokotonową od pary niskotonowych. "To co na górze" bardzo przypomina monitor C803, i możliwe, że zainstalowano tam dokładnie te same typy przetworników (tylko inaczej filtrowane).
Efekt ten podkreślono podzieleniem również maskownicy na dwie mniejsze (wedle tak wyznaczonej granicy); dolna maskownica nie sięga jednak do samej dolnej krawędzi frontu.
Osiemnastki i inne głośniki
Zarówno w Jamo C809, jak i w Ikonach 7 Dali widzimy trzy "18-tki". Zostały jednak inaczej skonfigurowane - w Dali wszystkie trzy są tego samego typu, pracują razem w zakresie basowym, a jeden z nich, najbliższy wysokotonowemu, również w zakresie średniotonowym.
W Jamo wszystkie "18-tki" wyglądają od zewnątrz tak samo, ale są różne; mimo to wciąż możliwe było zorganizowanie ich współpracy podobnie jak w Dali, bowiem "18-tka" znajdująca się pod wysokotonowym ma najprawdopodobniej parametry głośnika niskośredniotonowego, takiego jak zastosowany w dwudrożnych C803 i dwuipółdrożnych C807.
Ten głośnik w Jamo C809 pracuje jednak tylko w zakresie częstotliwości średnich, bowiem całą kolumnę ułożono jako trójdrożną.
Jak można się domyślać, w tej sytuacji wspomniana różnica między tym głośnikiem a dwoma pozostałymi polega na zoptymalizowaniu ich pod kątem przetwarzania niskich częstotliwości. Zwykle jednak widzimy wtedy np. usztywniające, duże nakładki przeciwpyłowe, a tutaj wciąż prężą się, skądinąd bardzo efektowne, "korektory fazy". Owa optymalizacja sprowadza się tym razem do niegroźnej w skutkach oszczędności.
W głośniku nisko-średniotonowym (który jest tutaj filtrowany jak średniotonowy) firma Jamo wprowadziła, przedstawiany już w testach C803 i C807, specjalny system "aktywnej korekcji impedancji", który można rozpoznać po parze cienkich kabelków wchodzących do środka układu magnetycznego; system ten redukuje zniekształcenia głównie w zakresie częstotliwości średnich, więc rezygnacja z niego nie degraduje jakości przetwarzania basu; ponadto w głośnikach niskotonowych widać mniejsze magnesy, co może wynikać nie tyle z oszczędności, co z optymalizowania parametrów T-S dla jak najlepszego zestrojenia bas-refleksu (w dużej objętości nie potrzebujemy bardzo niskiej wartości parametru Qts, której służą silne magnesy - przedstawiając problem w największym skrócie).
Zresztą, jak się okazuje w pomiarach, Jamo C809 osiągają fantastycznie niską częstotliwość graniczną.
Sama membrana jest bardzo dobra dla przetwarzania zarówno niskich, jak i średnich częstotliwości - ma strukturę plastra miodu, jest więc bardzo sztywna i dostatecznie lekka. Głośnik wysokotonowy to 25-mm jedwabna kopułka, wzbogacona o system odprzęgania od obudowy; głośnik jest osadzony elastycznie w dużej puszcze zewnętrznej, którą przykręcono do obudowy.
Front ma specjalny, lekko tubowy profil, modyfikujący charakterystykę kierunkową tak, aby przy częstotliwości podziału była ona zbieżna z charakterystyką głośnika średniotonowego. Jest tu sporo sensownych detali, nawet jeżeli znanych już od kilku lat, to wciąż aktualnych - prawa fizyki w tym czasie się nie zmieniły.
Odsłuch
Słuchając Jamo C809, poza wszystkimi spostrzeżeniami dotyczącymi samego ich brzmienia, nie po raz pierwszy przyszła mi do głowy myśl: jak krętymi ścieżkami chodzi dobra reputacja, na jak pstrym koniu jeździ audiofilska łaska, jak trudno oddzielić ziarna od plew... Ale do rzeczy.
Jamo C809, kolumna, która jest w sprzedaży od wielu lat, zasługuje na to, aby przeżyć drugą młodość, aby wreszcie zostać zauważoną - o ile nie stało się to do tej pory, a tego nie byłbym pewien... Jednocześnie to kolejny przykład, że staranny, przemyślany projekt głośnikowy świetnie trzyma fason w towarzystwie znacznie nowszych modeli.
Jakby dla podkreślenia swojej pozycji w tym gronie, z brzmienia Jamo C809 emanuje dojrzałość - oczywiście nie nabrało ono "mocy" z upływem czasu, jest dokładnie takie jak na początku.
Już w pierwszym wrażeniu wiadomo, że jest bardzo dobrze, choć nie jest to wcale brzmienie efekciarskie - i właśnie dlatego choć trochę wprawione ucho dość szybko wystawi wysoką ocenę za ogólne "predyspozycje", bez względu na rodzaj muzyki czy jakość nagrania (eliminując tylko skrajne przypadki).
Brzmienie Jamo C809 nie jest nazbyt wymagające i wyrafinowane, aby stać się nieprzystępnym dla przeciętnego słuchacza i wymagać cierpliwości w odkrywaniu jego cnót, nie jest też zaprojektowane wokół jakiejś psychoakustycznej sztuczki, łatwo i szybko podnoszącej atrakcyjność.
Od początku powinno się podobać, a potem jeszcze bardziej podobać, a znudzić się może - bo wszystko musi się znudzić! - dopiero po bardzo długim czasie.
Tonalnie jest spokojne, eleganckie - a więc bardzo dobrze zrównoważone, niewnoszące ani ewidentnych wzmocnień jakiegokolwiek zakresu, ani też niepokojów, pochodzenie których czasami trudno zlokalizować, a pogarszają one spójność i naturalność, powodując albo huwięzienie" dźwięków, zwłaszcza przy muzyce akustycznej, albo nerwowość lokalnych podbarwień.
Dobra organizacja i spoistość brzmienia Jamo są godne podkreślenia w związku z ich trójdrożną konstrukcją - nie ma się czego obawiać, żadnych śladów "łączenia" poszczególnych sekcji nie odkryjemy, chyba że coś sobie wmówimy lub... gdy sądzimy, że dobrą spójność rozpoznaje się po bardzo mocnej średnicy.
Jamo C809 nie mają jednak zamiaru nikogo i niczym czarować, nie są w żadnym aspekcie nadgorliwe - ich zrównoważenie dotyczy nie tylko charakterystyki częstotliwościowej, lecz również obszaru analityczności, barwy, kontroli. Dźwięki nie są ani wyraźnie ocieplane, ani wyostrzane, nie są też suche i tępe, mają przyjemną, lecz nieprzesadną soczystość.
Czuć pewien emocjonalny dystans, lecz nie chłód, ani tym bardziej nie mechaniczność; to jest elegancja i dobre maniery, niepozwalające ani na bezceremonialną kordialność, ani na obcesową obojętność. Jamo grają dokładnie i uprzejmie, nie atakują wyostrzeniem detalu, nie umizgują się jego osłodzeniem i zaokrąglaniem.
Wysokie tony są bezbłędnie wkomponowane, a przy tym mają lekkie, świeże wybrzmienie - "powiew" najdrobniejszych elementów nadaje całości szlif, leciutki połysk, lecz nie rozjaśnienie.
Nie odczułem spotykanego niegdyś w tańszych konstrukcjach Jamo najmniejszego zapiaszczenia i zmatowienia - wysokich tonów na pewno nie jest za dużo, lecz potrafią pokazać wysoką selektywność i zróżnicowanie, śledząc odmienne klimaty oraz jakość nagrań, nie robiąc zarazem z tych różnic problemu, nie wyciągając ich na pierwszy plan.
Pod tym względem Jamo nie potrzebują żadnej modyfikacji i określonego oddziaływania ze strony wzmacniacza czy innych elementów systemu.
Wreszcie bas - który ani trochę nie zaburza porządku. Dynamiczny, odrobinę zmiękczony, nieuderzający twardym wyższym podzakresem, ma ładne nasycenie i rozciągnięcie, pokazuje często sporą siłę, lecz ani razu nie rozpędził się tak, aby potem na czas nie wyhamować.
Jamo C809 nie wywołują dreszczy, spazmów, z niczym nie przesadzają i niczego nie zaniedbują. Pokazują muzykę starannie, rzetelnie, zarówno w dynamice, zrównoważeniu, jak i detaliczności. Zarazem nie stronią od przekazywania emocji tam, gdzie są one nagrane, choć powstrzymują się przed podgrzewaniem klimatu. Czyste, bogate, neutralne i bardzo uniwersalne - z dużą klasą.
Andrzej Kisiel