Sam przetwornik prezentuje się już znacznie lepiej, obudowę wykonano z metalu, elementy są spasowane dokładnie. Główny włącznik sieciowy (mechaniczny) przeniesiono do tyłu, ale gałką (poprzez naciśnięcie) wybudzamy urządzenie z trybu czuwania.
Nie ma typowego wskaźnika zasilania, a ledwo zauważalne perforacje frontu, ułożone w symbole wejść, są delikatnie podświetlone "od wewnątrz" - w ten sposób urządzenie wskazuje wybrane wejście. W świetle dziennym jest to słabo widoczne, ale wieczorem subtelna iluminacja może się podobać.
Nu Force DAC-80 jest dostępny w wersjach czarnej i srebrnej, sześć miniaturowych diod z przodu dedykowano częstotliwościom próbkowania od 44,1 kHz do 192 kHz. Określają one tym samym kompetencje przetwornika, który potrafi przyjąć i obsłużyć sygnały PCM do 24/192. Nie ma wsparcia dla strumieni DSD.
Niewielki pilocik ma natomiast spore szanse, by stać się pierwszym elementem, który zgubimy, a tego byśmy nie chcieli, bo jego działanie obejmuje wszystkie funkcje urządzenia - regulację poziomu, włączenie i wyłączenie, szybkie wyciszenie oraz wybór źródeł.
Z tyłu jest jedno wyjście analogowe (para RCA), dwa wejścia cyfrowe współosiowe, jedno optyczne oraz oczywiście USB-B. We wszystkich gniazdach, włącznie z USB, wtyki są złocone.
Układ "przedstawia się" (komputerowi) jako odbiornik Nu Force, co na etapie konfiguracji w komputerze wygląda starannie i elegancko. W ten sposób, podobnie jak dla wejść współosiowych, podamy sygnały PCM 24 bit/192 kHz.
Regulowane wyjście analogowe pozwala podłączyć DAC-80 bezpośrednio do końcówki mocy. Przez port USB można, jak zwykle, wykrzesać najwięcej, ale tym razem nie DSD.
Strumienie ze wszystkich wejść są przekazywane do układu scalonego AKM, procesorem sterującym jest Xilinx. Nu Force chwali się, że regulacja poziomu jest 32-bitowa. Przetwornik cyfrowo-analogowy to AK4390, z prestiżowej (swego czasu...) gamy Pro.
Interesująco zaprojektowano sekcję analogową, która bazuje przede wszystkim na umieszczonych w gniazdach, a przez to łatwych do wymiany, scalonych wzmacniaczach operacyjnych Texas Instruments LM4562; choć już one są bardzo dobre, to takie rozwiązanie stanie się gratką dla hobbystów, którzy będą mogli (poprzez samą wymianę scalaków) zmienić charakter dźwięku.
Znakomicie prezentuje się także zasilanie z dużym transformatorem toroidalnym, obszerną sekcją stabilizatorów oraz filtrów napięcia.
Brzmienie
Kiedy wpiąłem Nu Force DAC-80 po raz pierwszy do systemu, to - mimo dość niskiego poziomu głośności - urządzenie potrafiło pokazać swoją znakomitą komunikatywność: brzmienie świeże, rześkie, delikatnie rozjaśnione, ale pod żadnym pozorem nie wyostrzone, nawet unika eksponowania wyodrębnionych detali, trzyma się bardziej płynności i daje to kombinację dość rzadką, a bardzo przyjemną w odbiorze - muzyka nie traci spójności na rzecz analityczności, precyzja nie zabija emocji, a jednocześnie nie wpadamy w miałkość i ciepłą, miękką "poduchę".
Kolejne nagrania potwierdzały charakter 80-ki, swobodną, lekką prezentację. Nazwałbym to nie szczegółowością, co wrażliwością - Nu Force DAC-80 ładnie modeluje, unika szklistości, twardości, na przełomie średnicy i góry udaje mu się nawet zrobić mały krok do tyłu, a przecież całe brzmienie pozostaje otwarte i "napowietrzone".
Średnica może nie zmienia się jak kameleon, ale trudno ją jednoznacznie zakwalifikować; czasami wydaje się lekka, czasami poważna, zwykle zaokrąglona, może delikatnie ocieplona.
Tak czy inaczej, nie wychodzi do przodu bardzo mocnymi dźwiękami, nie jest ani napuszona, ani agresywna. Całość jest przyjazna i niefatygująca, chociaż ekspresja też nie jest najważniejsza w prezentacji 80-ki.
Wysokie tony są ciekawe - wolą błyszczeć niż iskrzyć, a tego typu rozróżnienie nie przyszło mi do głowy w poprzednich testach. Niskie tony są czyste, nie powalają potęgą ani energetycznością, jednak ich czytelność i plastyczność pozwala zwyczajnie cieszyć się z ich uprzejmej i kompetentnej obecności.
(roz)regulowanie
DAC-80 jest wyposażony w regulację poziomu sygnału wyjściowego (analogowego). To jedna z cenniejszych umiejętności przetwornika, pozwalająca np. na stworzenie systemu z końcówką mocy.
System regulacji został jednak zrealizowany w dość niekonwencjonalny sposób. Wydaje się, że pokrętło głośności jest klasyczne, ma dwa skrajne punkty oporowe i zostało związane z analogowym potencjometrem.
Gałka jest jednak wyłącznie układem kodującym zadane położenie i przesyła sygnał do obwodów cyfrowych. Wybór regulacji z punktami oporowymi wiąże się z tym, że urządzenie nie ma żadnego wskaźnika (wyświetlacza), na którym moglibyśmy zobaczyć ustalony poziom. Sytuacja komplikuje się, gdy przyjdzie skorzystać z pilota.
Element dekodujący położenie nie jest bowiem "zmotoryzowany", sygnały wysyłane z pilota nie powodują więc ruchu gałki głośności w samym urządzeniu, ale wpływają na ustawienia poziomu „głębiej", sterując bezpośrednio obwodem elektronicznym.
Powstają więc dwa równoległe systemy, pomiędzy którymi nie ma stałej synchronizacji, tzn. pozycja pokrętła nie definiuje jednoznacznie tłumienia i poziomu sygnału. Jeżeli jednak pokrętło choćby delikatnie poruszymy, to ustawienie zadane wcześniej z pilota zostanie natychmiast zastąpione położeniem pokrętła, co może oznaczać gwałtowną zmianę głośności.
Radosław Łabanowski