Do naszego testu wybieramy Bowers & Wilkins PX5, trochę mniejsze do najlepszych PX7, ale znacznie tańsze, chociaż wyposażone we wszystkie najważniejsze systemy oraz tegoroczne innowacje.
Sama bezprzewodowość dzisiaj nie wystarczy, trzeba proponować coś więcej, np. czujniki zbliżeniowe czy integrację z aplikacją mobilną. PX5 podłączymy nie tylko do smartfonów i tabletów, ale w takim towarzystwie znajdą się zdecydowanie najczęściej.
Bowers & Wilkins PX5 - konstrukcja
Już poprzednie modele wyglądały bardzo nowocześnie i prestiżowo, nie inaczej będzie i teraz. Przyjemność zaczyna się od opakowania z modną, minimalistyczną grafiką - słuchawki mają towarzystwo wytłoczek, tasiemek i mięciutkiego etui ze sprzączką. Bowers & Wilkins PX5 są dostępne w dwóch wersjach kolorystycznych - szarej i niebieskiej.
Odkładając na bok choćby Dali iO-4, a biorąc do ręki Bowers & Wilkins PX5, można poczuć ulgę - "piątki" są lekkie, filigranowe, poręczne; 241 g, jak na słuchawki bezprzewodowe z takim wyposażeniem, jest wynikiem bardzo dobrym.
Muszle obrócimy o 180º, co ułatwi przechowywanie. Muszle są owalne, tylne kapselki wykonano z metalu, konstrukcję zawieszono na spiralnych, efektownych wspornikach z włókien węglowych. Podobnie wykonano sztyfty regulacyjne. Pałąk od wewnątrz obłożono skórą, a od góry obszyto miękkim materiałem.
Owalne muszle sugerują dużą średnicę przetworników; te są jednak niewielkie, o średnicy 35 mm. Poduszki są za to bardzo obfite, pod owalnym obrysem kryją się wyjątkowo grube "obwarzanki". Obszyte skórą i wypełnione dość twardą gąbką pady mają za zadanie jak najlepiej izolować od zewnętrznych hałasów, wspierając działanie aktywnego systemu ANC.
Obfitość materiału w padach może też sprzyjać wygodzie, chociaż sam pałąk mocno dociska słuchawki do głowy i na to nie ma już żadnego sposobu (regulacji). Po maksymalnym rozsunięciu zostaje niewielki zapas.
Bowers & Wilkins PX5 - obsługa
Rozsunięcie wpływa na uformowanie padów, a przez to na dźwięk. Oznaczenia kanałów są wyraźnie naniesione na wewnętrznych siateczkach. Na każdej muszli znajdują się przyciski, które trafiają w wygodne miejsca za uszami.
Zadania trzech przycisków z prawej strony są tradycyjne - regulacja głośności i sterowanie odtwarzaniem (oraz odbieranie połączeń). Klasyczny, mechaniczny hebelek to włącznik zasilania.
Na lewej muszli sytuacja jest bardziej skomplikowana: wprawdzie umieszczono tutaj już tylko jeden przycisk, ale jego kompetencje są bardzo rozległe. Odpowiada on zarówno za system tzw. przeźroczystości, "wpuszczając" (za pomocą systemu mikrofonów) część dźwięków z zewnątrz, obsługuje też układ redukcji hałasów ANC, który ma aż trzy (nie licząc pozycji wyłączony) poziomy - wysokiej, niskiej lub automatycznej intensywności; niektóre z nich przełączamy sekwencyjnie, inne - przytrzymując przycisk.
To wszystko jednak dopiero połowa całej warstwy użytkowej, którą B&W podzieliło na przedstawioną już strefę z przyciskami oraz bardziej inteligentny system czujników zbliżeniowych, wbudowanych w pady.
Delikatnie odchylając jedną z muszli, zatrzymujemy muzykę. Podobny efekt da zsunięcie słuchawek na szyję (ale wówczas aktywowany jest jeszcze tryb czuwania oszczędzający energię). System automatycznie wznowi odtwarzanie, gdy słuchawki ponownie znajdą się na głowie. Wcześniej automatycznie nawiąże połączenie ze źródłem - takie rozwiązanie oszczędzi energię nie tylko w słuchawkach, lecz również w smartfonie.
B&W przestrzega, że inteligencja czujników zbliżeniowych może zawieść, gdy zaburzony zostanie profil ucha, np. przez oprawki okularów. Sposób działania całej maszynerii wyregulujemy w opcjach konfiguracyjnych, które są dostępne w aplikacji mobilnej.
Niebawem B&W udostępni również aktualizację oprogramowania, wzbogaconą między innymi o nową funkcję z symulacją różnych środowisk akustycznych.
Bowers & Wilkins PX5 - Bluetooth i kodeki
Bowers & Wilkins Bowers & Wilkins PX5 niczego nie brakuje także pod względem komunikacyjnym, słuchawki wyposażono w nowoczesny system Bluetooth 5.0 z kompletem kodeków (aptX HD, aptX, AAC i oczywiście SBC). Czas pracy na jednym ładowaniu wynosi aż 25 godzin. Przygotowano połączenia analogowe i cyfrowe USB (w działaniu takie, jak USB-DAC).
Odsłuch
Systemy tłumienia hałasów ANC niosą za sobą ryzyko dokuczliwych przydźwięków, a zniekształcenia nasilają się wraz z intensywnością działania elektroniki. Bowers & Wilkins PX5 są pod tym względem bardzo łaskawe. Sam układ jest sprawny, a tryb automatyczny - efektywny, można mu zaufać i o regulacjach w ogóle zapomnieć.
Wpływ na brzmienie jest wyczuwalny właściwie tylko w zakresie detaliczności, ale już nie samej barwy czy równowagi. System ANC zachowuje wstrzemięźliwość absolutnie wystarczającą, by pozostać przeźroczystym (w ujęciu samego brzmienia) nawet w bardzo hałaśliwych otoczeniach, nad którymi musi się sporo napracować.
Kluczową kwestią dla brzmienia Bowers & Wilkins PX5 jest właściwe wyregulowanie słuchawek i ułożenie ich na głowie.
Wyjątkowo "puchate" pady, przypadkowo podwinięte, mogą zniekształcać dźwięk, wzmacniając bas, a to nie jest potrzebne, gdyż brzmienie PX5 i tak jest dość potężne. Taki profil dobrze sprawdzi się w hałaśliwym otoczeniu. Ważne, że niskie tony nie są leniwe, lecz twarde i rytmiczne.
Średnica unika agresywności, za to góra jest już żywa i dźwięczna. W całym pasmie utrzymywana jest dobra dynamika i selektywność. To prezentacja swobodna i efektowna, a do tego przyjemna, bo charakterystyka trzyma się blisko tzw. krzywej fizjologicznej.
System głosowych powiadomień imponuje piękną angielszczyzną. Na opakowaniu nie dopatrzyłem się znaczka "Made in…", ale Bowers & Wilkins PX5 są dla mnie wystarczająco OK... to znaczy UK.