Taki minimalizm jednak nie przejdzie, a poza tym mamy tu wiele ciekawostek. Już samo opakowanie jest dość niezwykłe, jakby przynosiło produkt z innego świata. Słuchaweczki Creative Auravana In-Ear 3 wiszą sobie w nim na stojaczku, wewnątrz akrylowego pojemnika.
Do tego dostajemy w komplecie genialne opakowanie transportowe - kabel owijamy wokół pojemnika i całość chowamy do małej "kabury"; a w środku jeszcze przejściówka do samolotu (double mono-jack), silikony i pianki do ugniatania oraz coś, czego nie ma nikt inny: miniaturowy wycior - do czyszczenia uszu?
Konstrukcja jest niekonwencjonalna, ponieważ każda słuchawka jest układem dwudrożnym, w którym wyloty są odseparowane opatentowaną "ścianką działową" aż do samego końca wylotu.
Creative Auravana In-Ear 3 zakłada się jakby do góry nogami, zawijając przewody za uszy, co pozwala zmieścić się całym obudowom wewnątrz małżowiny ucha, znakomicie redukuje zakłócenia powstające w wyniku szurania kabli i zabezpiecza przed wypadaniem słuchawek z uszu. Dziwne, ale wygodne! Producent określa skuteczność pianek dokanałowych na 98% i bezdyskusyjnym pozostaje fakt, że pięknie wytłumiają.
Zastosowanie ambitnej konstrukcji dało oczekiwane rezultaty - dźwięk Creative Auravana In-Ear 3 jets wybitny. Bas - zwarty, zwinny, bez przeciągania, średnica bogata, ale też bez podbarwień próbujących manipulować naszymi odczuciami.
Góra pasma na samym szczycie jest nieco przycięta, co słychać np. w klasyce, za to wokale, zarówno męskie jak i żeńskie nie chowają się za instrumentami.
Zastanawiam się tylko, dlaczego Creative "wstydzi się" tak udanego produktu – nie można znaleźć logo firmy na opakowaniu i gdyby nie adres internetowy producenta, to są one praktycznie "no name".
Waldemar (Pegaz) Nowak