W środku widzimy nauszniki w kolorze wojskowej oliwkowej zieleni, napinacz obszyty materiałem, jakby prosto z hełmofonu, i do tego przewód, łączący się tuż nad mikrofonem. Kabel w tekstylnym oplocie a’la kabel do żelazka w oliwkowym kolorze również pasuje do stylu.
Pałąk z przeźroczystego tworzywa TR55LX zachowuje swoją elastyczność w temperaturze od +25 do -25°C i jest w stanie wytrzymać wyginanie we wszystkie strony (przewód w oplocie też).
Czytaj również: Linia produktów Philips Fidelio wróciła na rynek i ma się dobrze
Żeby jednak zabezpieczyć życie i zdrowie użytkownika, pojawia się owo sprytne rozpinanie w okolicach brody, które w razie przypadkowego zahaczenia o coś prędzej puści, niż użytkownik straci uszy.
Skąd ten pomysł? Spójrzmy na drugi człon nazwy: O`Neill - to producent markowej odzieży dla sportowej ekstremy. Wszystko jasne - one mają wytrzymać lawinę, mają dbać, żeby użytkownik nie odmroził sobie uszu i zawsze mają solidnie przylegać do głowy, co zapewnia automatyczny napinacz pałąka.
Całość jest bardzo wygodna i nawet stosunkowo niewielkie muszle nie dokuczają, mięciutko dociskając uszy. Jest też pilot podobny do tego w Denonie - głośniej/ciszej, play/pauza/ do przodu/do tyłu + mikrofon, służący sterowaniu sprzętem Apple.
Philips O`Neill The Stretch ze swojej "sportowej" roli wywiązują się znakomicie, a na dodatek wyglądają świetnie. Jeżeli jeszcze uznamy, że brzmienie też powinno być sportowo-militarne, to wszystko się udało. Dynamiczny rock, rap lub techno mają siłę i puls mocnego basu.
Izolacja od hałasów - znakomita. I do tego ta "pancerniacka" tożsamość... Wklejka z materiału, osłaniająca wnętrze muszli, ma nadruk podobny do tych, jakie widujemy na crashtestach samochodów - w razie czego można kogoś z byka strzelić.
Waldemar (Pegaz) Nowak