Niewielka manufaktura ulokowana jest w Słowenii, niemal na łonie natury, czym Erzetich chętnie się chwali, podkreślając inspirujący (a zarazem kojący) wpływ takiego otoczenia. Projektant ma zielony krajobraz po horyzont…
Kiedy Phobos pojawił się w 2018 roku, był najlepszym modelem, ale później na tej pozycji zastąpił go Charybdis. Dwa tańsze – Thalia oraz Mania – wykorzystują przetworniki dynamiczne, natomiast Phobos i Charybdis to słuchawki planarne. Wszystkie łatwo rozpoznać – wyróżniają się oryginalnymi obudowami o ośmiokątnych kształtach.
Oryginalna wersja z 2018 roku pozostawała w ofercie do roku 2021, kiedy przeprowadzono modyfikacje (nie dodano jednak do symbolu żadnego indeksu). Niebawem ma się pojawić kolejna wersja różniąca się jednak tylko materiałami – w części muszli drewno ma być zastąpione żywicą.
Erzetich Audio Phobos - wykonanie
Tymczasem drewniane muszle wyglądają prestiżowo i luksusowo, z tyłu przykręcono metalowe kapsle. Być może żywica spowoduje obniżenie masy, bo Phobos to chyba najcięższe słuchawki, z jakimi miałem do czynienia – ważą prawie 700 g.
Przekątne muszli to niemal 12 cm, średnica padów – 10,5 cm. Nawet w tym teście, w którym dużych słuchawek nie brakuje, Phobosy wyglądają najpotężniej i najgroźniej – ośmiokątne muszle też dodają im agresywności. Muszle są zawieszone na dopasowanych kształtem widelcach, w górnej części zakończonych trzpieniami pozwalającymi na regulację.
Trzpienie poruszają się w uchwytach płynnie, ale z odpowiednim oporem, aby nie rozsuwały się samoistnie. Oprócz regulacji wielkości pałąka, pochylania muszli góra–dół, można je również obracać wokół własnej osi; mechanizmy łatwo poddają się ciężarowi muszli, które pod wpływem własnej masy przyjmują bardzo różne pozycje.
Pałąk został wykonany z włókien węglowych i od dołu wyposażony w poduszkę. Poduszki są bardzo grube, ale proporcjonalne do muszli, okrągłe, obszyte skórą (ekologiczną).
W dolnej części każdej muszli umieszczono gniazdka mini-XLR. W zestawie znajduje się tylko jeden kabel o długości 2 m, zakończony 6,3-mm wtykiem; ma gruby oplot i jest bardzo sztywny.
Kiedy pierwszy raz zakładałem Phobosy, szukałem oznaczeń kanałów… i ich nie znalazłem. Może są gdzieś ukryte, jest jednak wskazówka – czerwona opaska na jednym z kabli w jego rozgałęzionym fragmencie. Impedancja wynosi 45 Ω i jest to wartość dość uniwersalna.
Erzetich Audio Phobos - przetworniki
Przetworniki planarne mają średnicę 10 cm; Erzetich Audio sam ich nie produkuje, lecz kupuje od innego specjalisty. Jakiego? – nie wiemy. Po zdjęciu poduszek (co można zrobić dość łatwo) widać metalową płytkę zabezpieczającą i ażurowe szczeliny, przez które przechodzi promieniowanie. Najprawdopodobniej Erzetich stosuje przetworniki z symetrycznym układem magnesów (umieszczonych zarówno za, jak i przed membraną).

Erzetich Audio Phobos - ergonomia
Zanim założyłem Phobchosy na głowę, przez chwilę trzymałem je w rękach podziwiając ich wielkość i odwagę projektantów, aby coś takiego zaproponować… I obawiałem się, że gdy założę taki sprzęt na głowę, to pomimo rozgrzewki z też nielekkimi konkurentami, nie będzie mi z tym wcale dobrze.
Do katastrofy jednak nie doszło – Phobosy trzymają się głowy stabilnie, zakres regulacji pałąka jest wystarczający, a uszy się nie gotują, co jest zaletą konstrukcji otwartej. Po ok. godzinnej sesji nie byłem wyczerpany, ale skłamałbym mówiąc, że Phobosów w ogóle nie czuć na głowie – to męskie słuchawki i trzeba się do nich "przymierzyć".
Erzetich Audio Phobos - odsłuch
Erzetich Audio daje wyraźne wskazówki wszystkim, którzy traktują wygrzewanie słuchawek poważnie… albo do tej pory nie przykładali do tego odpowiednio dużego znaczenia. Ale nie daje też pożywki tym, którzy sądzą, że dla uzyskania najlepszych rezultatów trzeba słuchawki (i siebie) męczyć tygodniami albo i miesiącami… bo i takie relacje można spotkać. Wystarczy 12 godzin i będzie tak dobrze, jak tylko może być.
Przetworniki planarne nie mają typowego zawieszenia, które musi się "rozpracować". Testowany egzemplarz był używany i można założyć, że grał znacznie dłużej niż 12 godzin. Zresztą podobał mi się na tyle, że sam spędziłem w nim sporo czasu, więcej niż wymaga sam test.
Brzmienie tych słuchawek można zaliczyć do ogólnej kategorii neutralnych, barwa nie jest ani wyraźnie schłodzona, ani tym bardziej ocieplona, w szerokiej perspektywie wszystkich słuchawek basu jest mniej niż przeciętnie, ale w grupie słuchawek planarnych to sytuacja dość typowa, a w porównaniu do Audeze MM-500 – jest go nawet więcej. W notatkach na gorąco zapisałem, że pojawia się zawsze, kiedy "naprawdę potrzeba", a to jest komplement, i to duży.
Phobosy prezentują jednocześnie rozdzielczość i szybkość, jak też plastyczność i płynność. Nie są suche, płaskie i "techniczne". Mają spory temperament związany z dynamiką i swobodą, łączą siłę i lekkość.
Uwaga, bo będę je dalej chwalił… Zapewniają bardzo dobry wgląd w nagranie, ale nie męczą eksponowaniem szczegółów. Taka właściwość z jednej strony pokazuje klasę najlepszych materiałów i źródeł, a z drugiej – nie przekreśla przyjemności słuchania słabszych.
Różnicowanie nie staje się narzędziem do piętnowania i dyskwalifikowania. To nie są słuchawki neutralne na smutną nutę, lecz witalne i radosne; muzyka płynie wartko i wyraźnie również przy niskich głośnościach.
Autor: Radek Łabanowski




