Test ma jasno określony temat: słuchawki domowe, z kablem, w cenie 8500 – 10 000 zł. Tym samym są to słuchawki nauszne i, co więcej, wszystkie okazują się duże, dość ciężkie, ale jest to w pełni usprawiedliwione tym, że zastosowano w nich zaawansowane konstrukcje, przetworniki planarne albo jeszcze bardziej niezwykłe, rozbudowane systemy akustyczne. Chociaż masowy rynek należy do słuchawek bezprzewodowych, to wysokiej klasy słuchawki mają prawo, a nawet obowiązek wisieć na kablu. Bo co wisi, nie utonie.
Popularność słuchawek dotyczy wszelkich gatunków – mobilnych i domowych, dousznych i nausznych, przewodowych i bezprzewodowych. Tanich, drogich i jeszcze droższych. Rynek jest tak chłonny, że kilku wybitnych słuchawkowych specjalistów, jacy dawniej go obsługiwali, już nie wystarczy. Nie chodzi o skalę produkcji, ale o różnorodność.
Audiofile, Kowalscy, melomani, konsumenci wszelkich proweniencji potrzebują setek odmian i opcji. To szansa dla firm nowych, dużych i małych. Powstają na całym świecie, w dalekowschodnich fabrykach albo w lokalnych manufakturach. W tym teście są firmy europejskie, amerykańskie i azjatyckie, ale co znamienne (a może tylko przypadkowe…), nie ma renomowanych marek, które niemal niepodzielnie rządziły 20 lat temu, nie ma też znanych firm głośnikowych, które zajęły się słuchawkami w ciągu ostatnich dwóch dekad.
Są za to firmy "butikowe", które urozmaicają wybór często o niezwykłe rozwiązania i ekscentryczne wykonanie – często luksusowe, czasami szokujące, rzadko zwyczajne. Słuchawki domowe pozwalają "poszaleć", nie muszą być poręczne, nie muszą też iść na kompromisy w jakości dźwięku, wciąż związane z transmisją bezprzewodową.
Zresztą wielu zainteresowanych słuchawkami nie staje przed trudnym wyborem posiadania tylko jednej jedynej pary, jak to zwykle bywa przy zakupie kolumn głośnikowych.
Doskonałe, duże, przewodowe słuchawki do domu, a niezależnie od nich – mniejsze, bezprzewodowe na spacer i podróż… Dobre słuchawki nie są tanie, ale gdzie im tam do high-endowych kolumn głośnikowych.

Audeze jest jednym z kilku producentów, którzy promują planarną technikę słuchawkową. Takie konstrukcje stanowią absolutną większość w ofercie amerykańskiej firmy. Obok słynnej serii LCD znajdziemy w niej dwa modele MM – MM-100 oraz MM-500.
Słuchawki Audeze dzielą się też (zgodnie z firmową klasyfikacją) na profesjonalne i audiofilskie. Oczywiście granica między tymi kategoriami jest dość umowna; Modele MM są teoretycznie "profesjonalne", a mimo to (i słusznie) są obiektem zainteresowania również audiofilów.
MM czerpią z tradycji i rozwiązań LCD. Ponadto Audeze podkreśla znaczenie współpracy z amerykańskim producentem i inżynierem dźwięku, Mannym Marroquinem. Jaką konkretnie pełnił rolę, pozostaje jednak niewyjaśnione. Audeze MM-500 mają się doskonale sprawdzać w pracy nad miksami muzyki.
Zadbano też o aspekty użytkowe, praktyczne, związane z zastosowaniem profesjonalnym. MM-500 są więc wytrzymałe, a jednocześnie lekkie oraz wygodne, a do tego dobrze współpracują z każdą konsoletą lub interfejsem audio, ale studyjna elektronika nie jest w tym zakresie zasadniczo różna od domowej.

Audeze MM-500 - wykonanie
Samo opakowanie Audeze MM-500 wygląda profesjonalnie – to spory kuferek z wygodną rączką, a bezpieczeństwo w transporcie zapewnia też solidna wyściółka.
Muszle są okrągłe i pękate, wykonano je z aluminium, podobnie jak wiele innych elementów. Tylne dyfuzory mają wycięcia układające się w firmowe logo; pod nimi kryją się jeszcze siateczki zabezpieczające (tylną stronę przetworników).
MM-500, tak jak większość planarów, to konstrukcja otwarta. Muszle są zawieszone na półokrągłych widelcach mechanizmem regulującym (skokowo) położenie pałąka.
Górna część pałąka została uformowana z wygiętej blachy. Wygląda to dość surowo, ale porządnie. Podwieszono pod nią pasek z grubej skóry, opierający się bezpośrednio na głowie. Obszyte skórą pady są dość grube, elastyczne, z zewnątrz okrągłe, wewnątrz mają jednak owalne wycięcia, są też grubsze z tyłu głowy.
Audeze MM-500 - przetworniki
Przetworniki to rasowe jednostki planarne, o średnicy 90 mm. Audeze stosuje własne nazwy poszczególnych elementów: membrana to Ultra-Thin Uniforce, a układ magnetyczny – Fluxor.
Tradycyjnym problemem przetworników planarnych jest niska sprawność. Jego przezwyciężaniu służy duża powierzchnia membrany (ale duże przetworniki wymagają dużych, a więc i ciężkich muszli) i mocne układy magnetyczne (w MM-500 to elementy neodymowe, znajdują się po obydwu stronach membrany).
Audeze MM-500 - regulacja
Audeze MM-500 są lżejsze od wielu modeli z gamy LCD, ale ważą wciąż niemało, bo 495 g. W tej sytuacji konieczny jest znaczny nacisk (boczny) pałąka, aby ustabilizować słuchawki na głowie. Regulacja działa bez zarzutu i jest wystarczająca; na mojej niemałej głowie trzeba było ustawić jeden "ząbek" poniżej położenia maksymalnego.
Audeze MM-500 - impedancja
Impedancja MM-500 wynosi 18 Ω, co jest wartością niską i nowoczesną. Licząc na liniowy przebieg impedancji, dość typowy dla przetworników planarnych, możemy podłączać MM-500 do różnych źródeł, bez obawy o kaprysy z charakterystyką przetwarzania, jednak źródła mobilne (np. telefony) o niskiej mocy mogą nie poradzić sobie z uzyskaniem satysfakcjonującej głośności.
Audeze MM-500 - połączenia
Przewody sygnałowe podłączamy do gniazdek mini-XLR w każdej muszli. Pozwala to na połączenie zbalansowane, jednak w tym celu konieczne będzie dokupienie odpowiedniego kabla, bowiem w zestawie jest tylko kabel niezbalansowany (z 6,3-mm wtykiem i przejściówką na 3,5 mm).
Audeze MM-500 - odsłuch
Profesjonalne, studyjne koneksje MM-500 znajdują potwierdzenie w brzmieniu, co wcale nie musi zniechęcać audiofilów i wszelkich użytkowników, którzy ze słuchawek czerpią przyjemność w domowych pieleszach (ewentualnie w podróży, jeżeli ktoś ma takie potrzeby i taką fantazję).
Podobnie jest z kolumnami głośnikowymi o neutralnej, liniowej charakterystyce – z całkiem zrozumiałych powodów ceni to wielu melomanów rezygnujących z "czarowania", a nawet "muzykalności" prowadzonej przez efekty dla słuchu przyjemne, ale niekoniecznie służące wiernemu przetwarzaniu.
Audeze MM-500 są wybitnie prawdziwe, rzetelne, rozdzielcze. Oprócz szlachetnego zrównoważenia, imponują rasową szczegółowością; precyzja jest głęboka, a nie symulowana wyeksponowaniem wysokich tonów.
Średnica też jest wyrazista i wcale nie natarczywa. Pozwalają wygodnie – z pozycji obserwatora, a nie atakowanego – śledzić zakamarki nagrań, wyławiając muzyczne i techniczne detale. Brzmienie jest trochę sterylne i chłodne, przez to świetnie różnicujące i przejrzyste.

Góra pasma pięknie prowadzi wybrzmienia długie, zwiewne, bez nerwowości. Wokale, dęte i gitary są bliskie, jednoznaczne, i mimo pewnej dawki metaliczności nie męczą dzwonieniem.
Bas był równy, konkretny i rytmiczny, nigdy przesadny i tłusty. Nie mam pewności, czy egzemplarz, który testowałem, był fabrycznie nowy (lub prawie nowy), a więc "niewygrzany", ale wskazywałaby na to dość delikatna, papierowa metka wokół mechanizmu regulacyjnego, która była w idealnej kondycji.
Nie miałem dość czasu, aby je definitywnie wygrzać, kilka godzin mogło na to nie wystarczyć. Bardzo prawdopodobne, że ich brzmienie nabiera więcej ciepła, plastyczności i basowej soczystości, ale nawet bez tego, gdy ich słuchałem, było co najmniej dobrze.
Audeze MM-500 należy też pochwalić za "wyjętą" ze środka głowy, swobodną, komfortową, niesłuchawkową przestrzeń – taką, jakiej oczekujemy od konstrukcji otwartej, ale jaką nieczęsto zdarza się doświadczyć.
Autor: Radek Łabanowski




