– Na jednej z pierwszych wystaw Audio Show w Warszawie prezentował pan pierwszy odtwarzacz SACD Marantza, ale słuchacze nie potrafi li odróżnić nagrania wysokiej rozdzielczości z płyty SACD od tego na płycie CD, dlaczego?
– Jeśli mamy do czynienia z bardzo dobrym nagraniem, rozróżnienie wersji jest trudne. Natomiast jeśli nagranie zostało dokonane w systemie DSD i słuchamy go z pliku lub z płyty SACD, to wprawne ucho wychwyci różnicę. Jednak nagranie o niskiej jakości nie zyska nic w formacie SACD. Złe nagranie będzie złe w każdej postaci. Medium nie ma znaczenia.
– Co zmieniło się w technice nagraniowej od czasu pojawienia się techniki DSD i płyt SACD?
– Tak naprawdę niewiele się zmieniło. Pojawiły się tylko nowe formaty dostępne dla słuchaczy: Hi-Res PCM i DSD. To powoduje pewne komplikacje w doborze częstotliwości próbkowania. Ponieważ podstawowym nośnikiem muzyki jest nadal płyta CD, realizatorzy powinni nagrywać z wielokrotnością częstotliwości 44.1 kHz. Dziś coraz częściej spotyka się pliki 24bit/192 kHz. Jeśli rzeczywiście tak zostały nagrane, to wykonanie płyty CD z takiego źródła jest bardzo trudne. Dlatego sensowne byłoby nagranie 24bit/88.2 kHz lub 24bit/176.4 kHz. Wielu realizatorów zdaje sobie z tego sprawę, ale większość ignoruje ten problem.
– Dźwięk w audio ma charakter analogowy, skąd pomysł na zapis cyfrowy?
– W idealnym świecie audio najlepiej byłoby poruszać się w domenie analogowej. Zniknęłoby wiele problemów technicznych. Niestety, nie ma sposobu zachowania najwyższej jakości nagrań analogowych przez sto lat. To wynika z ograniczonego życia taśmy magnetycznej będącej nośnikiem nagrań analogowych. Dlatego czterdzieści lat temu podjęto prace nad zapisem cyfrowym.
Ten sam problem dotyczył fotografii. Tak więc to archiwizacja była powodem przejścia na zapis cyfrowy. Powiedzmy, że zapis analogowy zachowuje 100 procent informacji o muzyce i można go przechowywać kilka lat bez straty jakości. Natomiast zapis cyfrowy pozwala dziś uchwycić ok. 95 proc. informacji o muzyce i przechowywać ją sto lat. Nie ma wątpliwości, który system wybierzemy. Żeby uchwycić jak najwięcej szczegółów dziejących się w muzyce, pojawiła się idea zapisu Hi-Res.
– Który system zapisu i odtwarzania jest lepszy Hi-Res PCM czy DSD?
– Niestety, dla słuchacza to nie jest oczywiste. Za konwersję sygnału cyfrowego na analogowy odpowiada w odtwarzaczu jeden czip. Naprawdę nie wiemy, jaki uzyskamy rezultat na wyjściu. Dziś sytuacja jest bardziej skomplikowana, bo jeden element układu musi poradzić sobie z różnorodnością formatów. A jeśli taki układ musi robić wszystko, nie zrobi tego tak dobrze, jak wyspecjalizowana część. Producenci podzespołów nie dbają o jakość, a o funkcjonalność, oferują wszystkie opcje cyfrowej konwersji w jednym podzespole. Dlatego projektanci urządzeń audio muszą udoskonalić ten proces, by uzyskać piękną muzykę.
– Pana inicjały pojawiają się na niektórych produktach Marantza, jaka jest historia tej serii?
– Co roku pojawia się kilka naszych nowych produktów. Jak w piłce nożnej, czasami trafia się talent, urządzenie o dużym potencjale. Z doświadczenia wiemy, że dodatkowa praca przyniesie znakomite rezultaty. Wtedy wkraczam do akcji i modyfikuję go mając na uwadze optymalizację kosztów i jakości brzmienia. Tak trzydzieści lat temu powstało pierwsze urządzenie serii Special Edition CD-45LE.
– Czy wystarczy wymiana elementów na droższe?
– Koszt podzespołów nie ma znaczenia. Weźmy drużynę piłkarską Realu Madryt, jest w niej wielu znakomitych i drogich piłkarzy. Czy zawsze wygrywają? Nie. W projektowaniu staramy się stworzyć harmonię elementów, a w takim urządzeniu audio – jak odtwarzacz – jest ich ok. tysiąca. To trudne zadanie, trudniejsze niż gra w piłkę. Mam już duże doświadczenie i wiem, czego się spodziewać po określonych zmianach. To przede wszystkim żmudny proces dostrajania komponentów.
– Co prezentuje pan tym razem na Audio Video Show?
– To system PM-14S1/SA-14S1 Special Edition dedykowany odtwarzaniu muzyki z plików, ale ponieważ słuchacze mają w swoich zbiorach także płyty CD i SACD, jego częścią jest odtwarzacz wielofunkcyjny. W czasie prezentacji odtwarzam muzykę z laptopa, którym steruję zdalnie z mojego smartfona.
– Zawsze prezentuje pan dobrze zrealizowane nagrania, czy następuje poprawa jakości współczesnych realizacji?
– Jakość zależy wyłącznie od inżyniera nagrania. Niektórzy są wspaniali i przykładają się do pracy, inni bardzo źli i leniwi. Nie można powiedzieć, że współczesne produkcje są lepsze od dawnych. Wiele z dokonanych w latach 50. I 60. XX wieku jest doskonałych. Choćby albumy wytwórni Contemporary Records, które zrealizował Roy DuNann w latach 50. Później współpracował z Capitol Records w doskonałym studiu w Los Angeles. W jego nagraniach słychać, ile serca jazzmani wkładali w swoją muzykę. Są nasycone emocjami, dlatego je uwielbiam.
– Co pan sądzi o kolejnych remasterach popularnych albumów?
– To zależy, jaki jest oryginał, czyli master, i jak się zachował. Jeśli nowy remaster jest wykonywany z oryginalnych taśm 24-śladowych albo nawet 48-śladowych, efekt może być lepszy niż wcześniej, jeśli zrobi się to bardzo uważnie. Lecz jeśli nowy remaster wykonuje się korzystając z już dokonanego wcześniej stereofonicznego zapisu, efekt będzie fatalny.
– Teraz jest moda na płyty winylowe, co Marantz proponuje miłośnikom czarnych płyt?
– Od dawna mamy w ofercie gramofon TT-15S1. Sam mam w swojej kolekcji ponad osiem tysięcy winyli, a wśród nich wiele takich, które nie ukazały się nigdy na płytach kompaktowych. Z przyjemnością słucham winyli, ale nie mogę powiedzieć, że wolę je od płyt kompaktowych. Lubię obie, bo kocham muzykę, która jest na nich zapisana. Jeśli muzyka mnie porusza, to nie ma znaczenia, z jakiego źródła płynie.
– Dlaczego wzornictwo Marantza jest tak łatwo rozpoznawalne?
– Kiedy patrzysz na nasze urządzenia, od razu wiesz, że to Marantz. Staramy się zachować cechy charakterystyczne designu identyfikujące nasze produkty. Na przykład okrągłe okienko wzmacniaczy ma swoją kontynuację od Model 9 Power Amp. Kolor obudowy w szampańskim złocie jest również charakterystyczny dla Marantza.
Dla mnie jest ważna nie tylko identyfikacja designu obudowy, ale także wnętrza, bo ta wpływa na brzmienie muzyki, a to nawiązuje do początków firmy i legendarnych modeli, jak np. przedwzmacniacz Model 7C. To fantastyczne urządzenie. Miał pięknie wypełnioną muzyką trójwymiarową, głęboką scenę. Ocieplona średnica eksponowała cudowne głosy pozbawione jakiejkolwiek szorstkości. Te charakterystyczne cechy brzmienia Marantz zachowuje w całej swej historii.
Założyciel firmy Saul B. Marantz powiedział mi pewnego dnia, żebym zrobił w domenie cyfrowej to, co udało mu się osiągnąć w analogowej, właśnie w przedwzmacniaczu lampowym Model 7C. Podjąłem się tego zadania i tak powstał odtwarzacz Marantz CD-63 II KI Signature, pierwszy z serii sygnowanej moimi inicjałami.
– Jaki jest kierunek rozwoju odtwarzania muzyki?
– Niewątpliwie Hi-Res Audio, a w przyszłości Hi-Res Streaming. To zależy od firm, które dostarczają serwisy muzyczne. Szybkość przesyłania danych w Internecie umożliwia Hi-Res Streaming, więc mogą to zrobić, ale czy zechcą? To jest pytanie do nich.
– Czy na prezentacjach, które pan prowadzi, słuchacze rozpoznają różnice pomiędzy płytą kompaktową a plikami Hi-Res?
– Nie zauważają, ponieważ zapis na płycie kompaktowej 16/44.1 jest naprawdę wysokiej jakości. Natomiast większość plików 24/192 po prostu źle brzmi. Wszystko zależy od realizacji nagrania. To samo dotyczy płyt SACD czy plików DSD, przeciętny słuchacz nie zauważa różnicy.
– Dlaczego nagrania DSD są ciągle rzadkością?
– Bo są bardzo kosztowne. Niewiele studiów jest wyposażonych w odpowiedni, wielokanałowy sprzęt do nagrywania DSD.
– Jaką muzykę poleciłby pan czytelnikom AUDIO?
– Słuchanie muzyki to bardzo osobista czynność, preferencje są zróżnicowane. Jakość nagrania wcale nie jest najważniejsza. Istotne, czy muzyka chwyta cię za serce, wzbudza emocje. Chętnie wracamy do nagrań, które podobały nam się w młodości, kiedy nie mieliśmy dobrego sprzętu. Jeśli powstała emocjonalna więź pomiędzy nami a muzyką, pozostanie ona w nas na zawsze, będzie wzbudzała miłe wspomnienia. Dlatego w Marantzu mówimy: "Ponieważ muzyka ma znaczenie".
Rozmawiał Marek Dusza