Malcolm John "Mac" Rebennack, Jr. aka Dr. John wystąpił w 1998 r. na festiwalu Jazz Jamboree, ale jego znakomity występ pozostał bez większego echa. Publiczność nie była przygotowana na miksturę nowoorleańskiej muzyki wchłaniającej wszystkie style jak gąbka.
Dziś Dr. John jest najbardziej znanym w świecie artystą, który swą oryginalną wizją muzycznego eklektyzmu rodem z Crescent City dociera do tysięcy wymagających uszu na całym świecie. Jego nowy album "stał w kolejce" do płyty miesiąca, ale w ostatnim momencie został zepchnięty.
Rzadko której płyty słuchałem pochłonięty i jak zaczarowany od pierwszej do ostatniej nuty. "Locked Down" nie ma słabych momentów. Potężna machina instrumentalna napędzana jest rytmem, który umierającemu kazałby zatańczyć ostatni raz.
Zniewalające głosy dziewcząt w chórkach, dęciaki, rockowe gitary, organy Hammonda, funkowy bas i zachrypnięty Dr. John, niczym szaman odprawiający swoje czary. Mało kto mu się oprze, by nie wpaść w trans. Tę muzykę można rozebrać na elementy, ale tylko Dr. John łączy je tak, że idealnie do siebie pasują, tworząc fascynującą całość. Surowe brzmienie kojarzy się z tajemniczym klubem ukrytym w uliczce odchodzącej od Bourbon Street. Zachwycający album.
Marek Dusza
Nonesuch / Warner