65daysofstatic to zespół, który od początku istnienia wystawia swoich fanów na liczne próby. Nie dość, że - według części krytyków - to oni rozpoczęli boom na post-rocka, to później pozwolili sobie na złożenie specyficznego hołdu Aphex Twin. A im więcej lat upływało, tym trudniej było ich sklasyfikować.
Czwarta płyta grupy nie wprowadza oczekiwanej stabilizacji w jej stylu. Tym razem panowie pokusili się o nagranie tanecznego albumu. Wyszło im to zaskakująco dobrze, może dzięki totalnemu luzowi, który im towarzyszy. Nie czuć tu żadnej presji, ale czystą rozrywkę przy agrywaniu tego nieomal 45-minutowego materiału. Można by rzec, że "We Were Exploding Anyway" brzmi, jakby autorom w ogóle nie zależało na efekcie końcowym, więc może dlatego jest on tak zaskakujący. Muzyka nie trzyma się ram gatunkowych i onieśmiela konkurencję dynamiką całości, opartej na fenomenalnej ekcji rytmicznej. Choć tnące jak brzytwa melodie mogą kojarzyć się z Pendulum, 65daysofstatic w przeciwieństwie do mistrzów DnB, są lepsi technicznie, a wyzwalana przez nich energia nie bierze jeńców.
M. Kubicki
HASSLE RECORDS