Paweł Starzec oraz Michał Turowski tworzyli duet Mazut, a kiedy dołączył do nich Macio Moretti (znany choćby z grupy Mitch & Mitch i Baaba), powstał zespół Mazutti. W ich muzyce nic nie jest oczywiste. Połączyła ich fascynacja dorobkiem Jerzego Miliana i Krzysztofa Knittela. Wspominają także o kasecie z nagraniami Starych Singers oraz powołują się na szkołę chicagowską i scenę kolońską. Z tych elementów stworzyli materiał, który lokuje się na pograniczu acid techno, industrialu i szeroko pojętego hałasu.
W swoich nagraniach, oprócz elektroniki, modulatorów i samplerów, wykorzystują także tradycyjne instrumenty, jak wszelkiego rodzaju przeszkadzajki, kontrabas, fortepian, lirę korbową, flet i balafon. Choć w tytule albumu pada słowo jazz, to trudno nazwać ten album jazzowym. To raczej określenie procesu twórczego wyzwolonego ze wszelkich schematów i ograniczeń.
Muzyka Mazutti jest dzika, hałaśliwa, nieujarzmiona. Trudno wyłowić tu linie melodyczne, choć ich zarys pojawia się w "Dżungli", "Moich ulubionych rzeczach" i "Saksofonowym kolosie". Do twórczości naszego wielkiego wibrafonisty, Jerzego Miliana, nawiązuje utwór tytułowy oraz "Bezczynne momenty", a do elektronicznej awangardy "Spotkanie z mentorem". "Kształt jazzu, który ma dojść" to płyta dla wytrwałych.
Grzegorz Dusza
Lado ABC