Wrażliwość Nigela Kennedy`ego ukształtował niesforny charakter, punkowe zainteresowania i jego mentor Yehudi Menuhin. Właśnie jemu i swingowemu skrzypkowi Stephanowi Grappellemu zadedykował swój nowy album.
"Recital" to określenie wymagające, zapowiada prezentację ulubionych dzieł. Nie spodziewajmy się, że będzie to Vivaldi czy Beethoven. Większość utworów to jazzowe standardy Fatsa Wallera i "Take Five", mylnie podpisana nazwiskiem Dave’a Brubecka, choć kompozytorem jest Paul Desmond.
Po jednej kompozycji dorzucili Kennedy i kontrabasista Yaron Stavi. Jedyny ukłon w stronę klasyki to dwa tematy Bacha: Allegro z Sonaty na skrzypce solo i Vivace z Koncertu na dwoje skrzypiec i orkiestrę. Zresztą to tylko inspiracje, resztę dopisał, a właściwie wyimprowizował Kennedy.
Nie jest to tak funkowo-jazzowy album jak "Shhh!" - tu skrzypek sięga szczytów eklektyzmu. Gra jak wytrawny klezmer, dla którego nie ma stylistycznych granic. Przede wszystkim ta muzyka sprawia mu radość.
Do wirtuozerii dodaje odrobinę szaleństwa, oryginalne aranżacje i świetnych kompanów, którzy rozumieją go w lot. Tak powstał album tyleż dziwaczny, co atrakcyjny. Docenią go słuchacze poszukujący jak Kennedy, wznoszący się ponad stylami i z poczuciem humoru.
Marek Dusza
SONY