Ogrom geniuszu muzycznego Davisa wyraża się nie tylko uwielbieniem fanów i uznaniem krytyków, ale także liczbą sprzedanych albumów – na poziomie około dziesięciu milionów. Powyższy tytuł nie należy do najpopularniejszych w dyskografii mistrza, bo plasuje się na siódmej pozycji, a został wyemitowany w liczbie ponad stu tysięcy egzemplarzy.
Mamy w niej ok. 20 wersji CD, SACD, SACD 5.1 oraz ok. 150 wersji LP (!?) wydanych na całym świecie. Do tego należy dodać potrójny album kompaktowy z kompletem sesji nagraniowych związanych z powstaniem tego dzieła, zawartego finalnie tylko na jednym krążku. Niedawno ukazał się kolejny LP wytłoczony na mleczno-białym winylu, który trafił do naszych rąk.
Brzmi cudownie, na ile pozwolił oryginalny materiał źródłowy. Najprawdopodobniej skomplikowane zabiegi studyjne przy jego tworzeniu odbiły się lekko na dynamice przekazu, ale unikalny nastrój pozostał. To zapewne zbieg okoliczności, że uznawany za najlepiej nagrany u nas LP – Bracia Oleś "Koptycus" – też został wytłoczony na białym nośniku.
Wydanie albumu "In a Silent Way" w 1969 r. wywołało szereg kontrowersji w świecie krytyków jazzowych, niezbyt przygotowanych na novum, jakim było dokonanie przez Davisa fuzji jazzu i psychodelicznego rocka. Natomiast wielu fanów, jak też niżej podpisany, przyjęło tę formułę z entuzjazmem i uznało, że jest to pod względem estetycznym najpiękniejszy (!) album firmowany przez mistrza.
Oprócz nowinek stylistycznych występuje tu specyficzna konstrukcja, bo tematy "Shhh" i "In a Silent Way" zostały powtórzone na końcu suit pierwszej i drugiej strony LP. Kolejnym nowatorskim zabiegiem było wybranie przez producenta Teo Macero najciekawszych fragmentów z bogatego materiału nagraniowego i ich mistrzowskie zmiksowanie w zwartą całość.
W ten sposób powstało pod wieloma względami dzieło unikalne, które wprowadza słuchacza w nastrój pełen transowej melancholii. W sesjach brała udział śmietanka młodych muzyków o otwartych głowach, pragnących, tak jak lider, wprowadzić jazz na nowe tory.
W tym doborowym składzie znaleźli się: klawiaturzyści Chick Corea, Herbie Hancock i Joe Zawinul, gitarzysta John McLaughlin, saksofonista Wayne Shorter, kontrabasista Dave Holland i perkusista Tony Williams.
"In A Silent Way" jest to bodaj ostatni album Milesa Davisa, na którym demonstruje on tak czysty i subtelny ton trąbki. Niespełna 40 minut muzyki wypełniają grane z najwyższą precyzją tematy oraz popisy solowe o nieprawdopodobnym stopniu wyrafinowania.
Album "In a Silent Way" to dzieło zamknięte. Po legendarnym arcydziele "Kind of Blue" to kolejny przykład kompozycji, gdzie ani jednej nuty nie można dodać, ani jednej ująć. Nie jest to zbiór mistrzowskich popisów, ale wzór nieosiągalnej dla wielu, zunifikowanej perfekcji.
Cezary Gumiński
COLUMBIA/SONY