Od jednego z kluczowych zespołów w katalogu Sumerian Records oczekuję czegoś znacznie więcej niż tylko około-djentowej młócki. Co więcej, wszystkie pseudo-metalcore`owe patenty zawarte na "Wolves Within" z większością melodii włącznie, bolą moje uszy.
A dodając do tego WYBITNE nadużywanie specyficznego "chug-chug" tj. gry na pustej strunie, czwarty studyjny album jednej z nadziei współczesnego metalu to po prostu potwarz dla wymagających (od tego gatunku) słuchaczy.
Jedyne co rzeczywiście podoba mi się na tym albumie, to fenomenalna gra solowa gitarzystów (literalnie każde solo z naciskiem na "Nine Summers" powala z nóg) oraz genialne brzmienie. Przesterowany bas w połączeniu z TYMI beczkami - miodzio. Nie wiem, jak bardziej dosadnie to określić, ale pod względem soundu sekcja rytmiczna kasuje całą konkurencję.
Niestety, nawet kiedy już złapię się na tym, że jakiś motyw mi się spodoba (główny temat w "Pennyweight"!), panowie ewidentnie chcą zepsuć dobre wrażenie, wrzucając na nic nikomu niepotrzebne breakdowny.
Wolałbym, aby katowali mnie matematycznymi rozwiązanAiami, polirytmią i odrobiną chaosu, a tak jest po prostu miałko. Nie przeczę, niektórym - zwłaszcza tym lubiącym się "odchamić" w rytmie blastów i łatwo przyswajalnego groove, "Wolves Within" siądzie jak mało co. Nie mam im tego za złe.
Grzegorz "Chain" Pindor
Sumerian Records