Imperial Triumphant jest dziś jedną z najgorętszych nazw na metalowej scenie, choć takie określenie zdecydowanie zawęża krąg inspiracji tego zespołu.
Nowojorczycy są dla metalu tym, czym był Ornette Coleman dla świata jazzu. To prawdziwi awangardziści, łamiący wszelkie muzyczne reguły. Serwują ekstremalne granie, eksperymentując przy tym z rytmami.
Black metal, death metal, grindcore, hardcore, speed – ciężar gatunkowy tej muzyki jest miażdżący. Do tego dochodzi jeszcze growling wokalisty, co pewnie zniechęci sporą część odbiorców. Jednak jeśli odrzucimy wszelkie uprzedzenia, otrzymujemy całkiem zgrabnie zrealizowaną muzykę, wartą głębszej analizy.
Nie bez powodu wśród swoich faworytów wymieniają Herbiego Hancocka i jego albumy "Sextant" oraz "Head Hunters". W nagraniu "Pleasuredome" pojawia się Dave Lombardo ze Slayera, który pokazuje, że nieobce są mu latynoskie rytmy. Dodatkowo jazzowego posmaku dodaje tu funkujący bass.
Takie kombinacje są sporym uatrakcyjnieniem albumu. Tu i ówdzie pojawiają się dęciaki i partie syntezatorów. Jest także złowieszcza wokaliza Japonki Yoshiko Ohary w tytułowej miniaturce czy nawiązanie do staromodnego popu w "NEWYORKCITY". Album "Goldstar" jest hołdem dla ich rodzinnego miasta – miejsca mrocznego, odpychającego, przywołującego filmowe Metropolis.
Grzegorz Dusza 
 Century Media
 
                 
                         
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
                     
                     
                     
                     
                     
                     
                    