Ubiegłoroczny album "Funeral for Justice" uczynił Mdou Moctar jedną z najbardziej interesujących formacji ciężkiego rocka ostatnich lat. Za sprawą muzyków z Nigru powiało świeżością i autentycznością. Zaprezentowali muzykę bardzo głośną, intensywną rytmicznie, niesamowicie witalną i zaangażowaną społecznie.
Tak brzmieli Mdou Moctar zelektryfikowani. A co się stanie, kiedy zespół wkroczy na akustyczną ścieżkę, pokazuje ich najnowsze dzieło – "Tears of Injustice". Mamy tu lustrzaną wersję bestsellerowego dzieła, z tym że utwory zostały przearanżowane na akustyczne oraz tradycyjne instrumenty. Album powstał w Bunker Studio na Brooklynie we współpracy z inżynierem dźwięku Sethem Manchesterem.
W wersji unplugged kompozycje nabierają całkiem nowego charakteru. Na pierwszy plan wybija się bardzo bogata rytmika z akustycznymi gitarami i uduchowionymi wokalami. W piosenkach zarejestrowanych w jednym pomieszczeniu wyczuwa się spontaniczną, niemal rytualną atmosferę.
Wyróżnia się ośmiominutowa wersja "Imouhar", przy której nie sposób usiedzieć w miejscu. Połączenie pieśni z Czarnego Lądu z anglosaskim rockiem sprawia, że powstaje zupełnie nowa jakość, którą można określić jako pustynny blues. "Tears of Injustice" to muzyczny protest Tuaregów, ludu uwięzionego w ubóstwie i kolonialnym wyzysku, o którym świat zapomniał.
Grzegorz Dusza
Matador/Sonic