The Shit Ov God

BEHEMOTH
The Shit Ov God

Metal
Nasza ocena
Wykonanie:
Nagranie:

Blisko 35 lat na scenie pozwoliło wyrobić polskiej grupie markę rozpoznawalną na całym świecie. Fani cenią ich za bezkompromisowość i wierność przyjętej idei. Nowa płyta Behemotha stanowi ukłon w stronę początków działalności, ale brzmieniowo to już zupełnie inna bajka.

Adam Nergal Darski słynie z perfekcjonizmu i to słychać w nagraniach zawartych na płycie. Osiem utworów tworzy monolit i nie przekracza 40 minut, bo więcej nie jest w stanie przyswoić sobie słuchacz. Zaczyna się od ultraszybkiego "The Shadow Elite", a dalej tempo wcale nie zwalnia.

Jedyne ustępstwa to wpływy muzyki etnicznej i chór w " O Venus Come!" czy akustyczne dźwięki w zamykającym dzieło "Avgvr The Dread Vvltvre)". Grupa stawia przede wszystkim na nośne riffy, przestrzenne brzmienie i groove, który niesie każdą z kompozycji.

Nawet jak pojawia się gitarowa solówka, to jest ona zwięzła i ma swoje uzasadnienie. Nergal świetnie czuje się w takim graniu, prezentując pełny zakres swoich możliwości wokalnych – od growlu, przez krzyk po normalny śpiew.

Album "The Shit Ov God" to black metal w najczystszej postaci i - co najważniejsze – przedstawiony w dość przystępnej formie. Ciekawe co by było, gdyby Nergal zaśpiewał swoje utwory po polsku. Może pozwoliłoby to odkleić łatkę niedostępności i niesamowitości, jaką przyklejono grupie.


Mystic

Grzegorz Dusza
Grzegorz Dusza
Absolwent studiów na kierunkach: geografia i ekonomia. Jego pasją jest muzyka, posiada dużą kolekcję płyt - od metalu i indie rocka po soul, folk i piosenkę autorską. Od 1997 r. recenzuje albumy w magazynie AUDIO. W wolnym czasie uprawia sport, zajmuje się ogrodnictwem. Dużą frajdę sprawia mu gra na gitarze, choć tylko amatorsko.
Zobacz artykuły autora
Gatunki muzyki
Podobne brzmienie
logo logo