"No Hope No Cure" to, szczerze mówiąc, niesamowite zaskoczenie. Nie tylko z racji na to, że dawno nie słyszałem takiej muzyki (tradycyjny, brutalny metalcore), ale przede wszystkim dlatego, że to materiał wydany w krakowskiej oficynie Spook Records.
Holendrzy z All Heads Rise grają na poziomie, którego dawno nie słyszałem, tym bardziej że jak powszechnie wiadomo, metalcore wyewoluował w zupełnie co innego niż to, co słyszymy na "No Hope No Cure".
Szczerze mówiąc, wydaje mi się, że muzycy All Heads Rise zatrzymali się na etapie 2006., może 2007 roku, kiedy breakdowny były jeszcze dodatkiem, a hardcore punktem wyjścia do wszystkich szwedzkich melodii i stricte metalowego brzmienia.
Ten album to naprawdę równy i przyjemny w odbiorze materiał. Bez słabych momentów, i mniemam, że doskonale sprawdza się na koncertach. Dodajmy do tego fakt, że za mikrofonem stoi kobieta, co nadal jest rzadkością, i otrzymujemy petardę, przy której trudno ustać oraz usiedzieć w miejscu.
Dla fanów Heaven Shall Burn, wczesnej Neaera, Walls of Jericho i Purified In Blood.
Grzegorz "Chain" Pindor
Spook Records