Podobno zmienianie gatunku w trakcie kariery to nie jest dobry pomysł. Panowie z Animations nic nie robią sobie z tej mądrości ludowej i wyważają drzwi do krainy mocnego gitarowego łojenia. Pogratulować!
Nie ukrywam, że dotychczasowa twórczość tej kapeli jakoś przesadnie mnie nie porywała. Niby lubię progresję wszelaką, ale propozycje Animations najzwyczajniej w świecie mnie nudziły. Z zaciekawieniem sięgnąłem więc po krążek numer trzy, "Privater Ghetto", nagrany z nowym wokalistą i w odświeżonej muzycznej formule.
Zamiast trwających ponad siedem minut (a często powyżej 10) epopei znalazły się na niej relatywnie krótkie strzały (najdłuższy trwa niecałe 5 minut). Jestem zwolennikiem teorii, że zdecydowanie trudniej napisać świetny trzyminutowy utwór niż rozwlekłą suitę, więc tym bardziej nowy materiał Animations wzbudzał moje zainteresowanie.
Śmiem donieść, że podołali. Kapela doskonale odnalazła się w alternatywnym metalu, śmiało czerpiącym z metalcore`u. Przyjemnie słucha się takich kawałków, jak "Silence" czy "Mortality Failed", które właściwie są gotowymi hitami - mają w sobie siłę i agresję, ale nie brakuje w nich śpiewnych, przebojowych refrenów.
Piątka potrafi przeprowadzić także prawdziwie brutalne natarcie na nasze uszy w postaci pooranego blastami "My Private Ghetto" czy brudnego, posiekanego rytmicznie "Thieves of Dreams", ale odnajduje się i we fragmentach bardziej melodyjnych, w rodzaju "Epiphany", czy "Wrath".
Podoba mi się także produkcja "Private Ghetto" - wszystko brzmi należycie selektywnie i potężnie, ciekawie w aranżacjach wplatana jest elektronika, podobnie i klawisz, który absolutnie nie stracił tu racji bytu. Jedyne, do czego ewentualnie mógłbym się przyczepić, to dość przeciętnie wykombinowane brzmienie czystych wokali, które - w moim odczuciu - powinno być bardziej przestrzenne, by stanowić solidny kontrapunkt do partii growlowanych.
To jednak tylko drobna rysa wynikająca z moich osobistych preferencji. Poza nią nowa płyta Animations to prawdziwa petarda, mocna, chwytliwa i nad wyraz pomysłowa.
Jurek Gibadło
Sonic Maze Records